Z życia resortu

Radca Minister znowu się nieco wyłączył, przygnębiony postępującym rozkładem resortu. Ale w chwili refleksji stwierdza, że do mediów trafia tylko pewien procent spraw z MSZ-u, z których powinna być afera. A to przetarg na obsługę polskiej prezydencji w UE za 34 mln, a to nieudane zakupy mebli, a to grubsza sprawa z informatyzacją. Niedługo pewnie się przedawni przekręt z zakupem naszych wysłużonych Dellów (Delli?), zastanawiający dostawca Blackberry czy wiele drobniejszych spraw – z zamawianiem nic nie wartych ekspertyz włącznie. Ponieważ jednak Radca minister nigdy nie daje informacji nie sprawdzonych i nie do udowodnienia, więc opisze tylko pokrótce sprawę, którą sprawdzał u nas niedawno temu NIK. W zeszłym roku, po odebraniu tego budżetu Senatowi wydaliśmy na projekty polonijne 58 mln zł. Wybrano 100 wniosków na 400 złożonych.
Przypadkowo w tych najlepszych znalazł się wniosek, który nie spełniał nawet wymagań formalnych długości istnienia organizacji. Dlatego to została naprędce założona Fundacja Rozwoju Myśli Obywatelskiej, aby nagle dostać 1,4 mln. Nagle zniknęło wymaganie, że organizacja musi istnieać co najmniej 5 lat. Jej prezes Piotr Kłyk to bliski znajomy Sebastiana Mitrowskiego, ówczesnego asystenta wiceministra spraw zagranicznych Jana Ciska, który nadzorował konkurs. Przypadkowo w fundacji pracowała też niejaka Lucie Szymanowska, żona Macieja Szymanowskiego, drugiego asystenta Ciska. Za prawie milion złotych chcieli utworzyć portal polonijny na Ukraianie (swoją drogą spora suma jak na portal). Pro forma dwie z trzech dotacji po kilkaset tysięcy zblokował sam Radek, bo wiedział o powiązaniach, ale samego Ciska zdymisjonował dopiero dwa miesiące później. Dopiero po kontroli NIK obydwaj stracili pracę w MSZ a dotacja została odebrana. W tym roku do ustawienia 60 mln ale Radca Minister Będzie patrzył na ręce. Jedna z osób w komisji wprawdzie zgłosiła konflikt interesów – więc nie oceniała jednego z projektów, ale za to oceniła 7 pozostałych – konkurencyjnych.

Zmian kadrowych tyle się szykuje że nie wiem o czym pisać… Jego ekscelencja Jarosław Starzyk, ambasador w Konfederacji Szwajcarskiej (i w Lichtensteinie – do którego szczególnie lubił pojechać służbowo) szykuje się do zjazdu, bo zastąpi go Andrzej Byrt, obecnie dyrektor Międzynarodowych Targów Poznańskich, wcześniej porządny ambasador w Berlinie. Pierwszy Radca Wojciech Pomianowski ma nadzieję kilka dni pobyć chargés d’affaires ad interim, ale docelowe ambicje ma większe. Zresztą o wyjazd do Berlina żebrze u Komorowskiego Jaromir Sokołowski, podsekretarz stanu w kancelarii ds. polityki zagranicznej.

Konsul Generalny przy poparciu Bogusia Winida pojedzie na ambsadora w Phenianie (skończył SGPiS i Instytut Spraw Międzynarodowych w Moskwie więc powinien sobie poradzić), zastąpi Edwarda Pietrzyka. Ten – przesadą byłoby mówić że czuje się jak u siebie – mawiał czasem że to najbezpieczniejsza placówka (nawiązując do zamachu na swoje życie w Iraku), ale bliscy koledzy mówią że to dlatego, że nie ma gdzie wydawać pieniędzy. Ciekawostka – sama placówka kosztuje nas 4 mln rocznie (11 tysięcy złotych dziennie – sporo?).

Dotychczasowy zastępca dyrektora Departamentu Dyplomacji Publicznej i Kulturalnej MSZ Jacek Multanowski – na ambasadora w Macedonii. Napoleon skończył na Wyspie św. Heleny, a Basia Tuge-Erecińska szykuje się na wakacje na Cyprze. Londyn ją dusił podobno, ale zważywszy że jeszcze niedawno koledzy z jednej z frakcji PO wymieniali ją jako kandydatkę na wiceministra, to Nikozja wydaje się być raczej zesłaniem. Aleksander Chećko – postać wyjątkowo odrażający, jako zaufany „dziennikarz” relacjonował w reżymowej prasie zabójstwo ks. Popiełuszki – jest już ambasadorem w Belgradzie. Wstyd! Poza tym że to komuszek, jest wyjątkową świnią jako kolega, więc jeszcze do niego wrócę.

C.d.n…

Informacje o Radca Minister

Ot, szary pracownik MSZ
Ten wpis został opublikowany w kategorii Uncategorized. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

86 odpowiedzi na „Z życia resortu

  1. Malkontent pisze:

    Jakby tak zacząć wymieniać wszystkie spersonalizowane i strukturalne jednostki chorobowe trapiące MSZ w ciągu ostatnich siedmiu (bez mała) lat to ten blog p. RMinistra zamieniłby się w niekończącą się rzekę wspomnień. Nigdy w historii tego smutnego resortu nie otwarto tylu kanałów i kanalików do wyprowadzania z jego budżetu większej lub mniejszej kasy. Nigdy też nie odnotowano tak wielu przypadków bezmyślnego, gadżeciarskiego marnotrawstwa. Oczywiście wszystko pro publico bono, a przy okazji, ku nieustającej chwale Nieomylnego Pierwszego Dyplomaty.

  2. podpis pisze:

    Radca ministrze, piszesz, że „nigdy nie dajesz informacji nie sprawdzonych”, więc pewnie masz lepsze informacje a propos nowego ambasadora w Szwajcarii niż te:http://m.poznan.gazeta.pl/poznan/1,106517,15920378,Andrzej_Byrt_ponownie_prezesem_poznanskich_Targow.html

    • kret pisze:

      !!! TEGO JESZCZE NIE GRALI !!! W poprzednim wątku byla mowa o ostatnich egzaminach na KAF na wyniki których zdający czekali ponad miesiąc. Ano faktycznie z ponad 20 osobowej grupy rych ktorzy zdali można policzyć na palcach jednej reki. W trakcie leżakowania sprawy u DG przyjęto koncepcje ze zdali WSZYSCY !!! Nie wzięto jednak pod uwagę ze kilka osób uczestniczących w kursie nie podeszlo do egzaminu. Jakie musialobyc ich zdziwienie kiedy otrzymali z BSO informacje ze zdali egzamin :). Gratuluje przyszlym KAF-om których wynik na egz. Oscylowal wokol 15%. Ciekawe kto przyjmie na klate ich przyszle sukcesy…

      • Hanko pisze:

        Jeśli to prawda to jesteśmy świadkami Cudu najprawdziwszego. Osiągnięto poziom dna. Nieważne jest jak zdają, ważne kto liczy …
        Ps.
        Ciekawe co odczuwają ci, którzy faktycznie zdali egzamin.

      • pracownik pisze:

        Jeśli mimo wszystko zdecydują się przyszli KAF podjąć pracę na placówce, to będzie to ogromna krzywda dla nich samych i czeka ich najprawdopodobniej postępowania sądowe z tytułu naruszenia dyscypliny finansów publicznych, itp.

      • ZamZam pisze:

        Ale jaja! To, że konkursy są na niby to wiadomo, bo przecież BSO kierowane przez kol. Węgłowską to małpiarnia, ale takiego numeru jeszcze nie było! To już nawet komedia nie jest. Mam dobrą radę dla pracowników BSO – lepiej uważajcie co robicie. Z każdym dniem powiększa się grono ludzi, którzy mają ochotę sprawdzić jak to w tych papierach jest naprawdę. I wierzcie mi, sprawdzą to! A wówczas kwilenie, że pani dyrektor kazała nic nie pomoże. Niestety sprawy zaszły tak daleko, że tym razem nie będzie milusio przy zmianie.

      • Pracownik pisze:

        W tym przypadku obowiązek pozytywnie zdanego egzaminu wynika z samej ust. o finansach publicznych.

  3. Ob.Serwator pisze:

    Wypada podziękować Radcy za otwarcie nowego wątku (dwóch nawet), bo pod poprzednim zrobiło się już tłoczno.

    W czasach deklarowanego wszem i wobec oszczędzania wypada przyjrzeć się nieco rozdawaniu publicznej kasy. Otóż doczekaliśmy się „naszego” Nobla, czyli Nagrody Solidarności za walkę o prawa człowieka. Niby fajnie, ale wypada chyba ostrzec Mustafę Dżemilewa, żeby uważał co przyjmuje, bo nie minęło nawet 10 dni od czasu gdy został ogłoszony przez Geniusza Dyplomacji laureatem tej nagrody, a już zdążyła ona zmienić swoją nazwę, a okoliczności jej ustanowienia śmierdzą niczym zapchany wucet.

    Otóż parę dni temu ukazało się rozporządzenie nr 4 samego Geniusza Dyplomacji, w którym zmienia się styczniowy ukaz o ustanowieniu Nagrody Solidarności na „Nagrodę Solidarności im. Lecha Wałęsy”. Co się okazuje. Otóż jak powiadają dobrze poinformowani Geniusz Dyplomacji kiedy jeszcze w styczniu podpisywał ten ukaz zapomniał (a dwór mu nie podpowiedział, bo niby skąd miał to wiedzieć) że nazwa „Solidarność” jest prawem zastrzeżona. Jak chłopcy w Komisji Krajowej NSZZ dowiedzieli się o tym, to się lekko nakręcili i wysmażyli do Geniusza kwit, że ten-tego, nazwa jest chroniona i żeby się odp..ił od Solidarności, bo nie będą jego wygłupów firmowali. Ponoć rozważano na serio kroki prawne, bo chłopcy związkowcy są do swojej nazwy bardzo przywiązani i nie lubią jak sobie takie Radki moszczą nią fotel. W odpowiedzi Geniusz Dyplomacji oświadczył w mediach, że ten-tego, nie chodzi tu o NSZZ, czyli związek zawodowy, ale o solidarność w ogóle (jako zjawisko) i żeby sobie nie rościli pretensji. Iście oksfordzki wymyk. Ale związkowcy, choć po zawodówkach, to jednak się zawzięli, więc na pierwszym piętrze zaczęto intensywnie główkować jak by tu z tego pasztetu wyjść i nie wyłapać przy okazji batem po tyłku. Wyszło naszym strategom, że nie ma rady i trzeba tę nazwę jednak jakoś zmienić. Na dodatek pojawił się pomysł, aby wciągnąć do tej zabawy Wałęsę, bo może przestanie z tej okazji strzelać fochy i złapie 4 czerwca PKS z Mławy do Warszawy, aby przy okazji wręczania nagrody swojego imienia uścisnąć łapę Obamie. No to wymyślili „Nagrodę Solidarności im. Lecha Wałęsy!”. Kto nie wierzy niech sobie sprawdzi.

    Skutki?, proszę bardzo!

    Po raz kolejny zrobiono z Polski bantustan, w którym honoruje się żyjące postaci polityczne nazywając ich nazwiskiem a to lotniska, a to nagrody państwowe. Rzecz to nie do pomyślenia w cywilizowanych państwach. Zresztą w świecie cywilizowanym nazywanie nagród imieniem i nazwiskiem dotyczy wyłącznie fundatorów, a Wałek grosza do tego biznesu nie dorzucił.

    Radkowe tłumaczenia sprzed paru tygodni, że chodziło mu o „solidarność w ogóle” można teraz do kosza wrzucić, bo jak się zestawi „Solidarność” i „Lecha Wałęsę”, to się tylko jedno kojarzy – a Wam co się kojarzy? Osobiście bym się nie zdziwił, gdyby teraz chłopcy z NSZZ przysłali do MSZ swojego adwokata ze słonym rachunkiem.

    Co do samej postaci patrona nagrody to trzeba uczciwie powiedzieć, że nie jest ona wolna od kontrowersji, dla których całkiem spore grono ludzi nie mniej zasłużonych nigdy Wałęsie ręki nie poda. Książki o tym piszą, w IPNie gadają, zresztą nie miejsce to na dywagacje kto z kim współpracował. Nieważne, ważne, że Radek nie wie, iż nomina sunt odiosa (jak w Oksordzie go nie uczyli co to znaczy, to niech se sprawdzi w mediatece,).

    Wreszcie postawiono w dziwnej sytuacji Szacownego Laureata, bo inną nagrodę mu uroczyście ogłoszono parę dni temu, a nieco inną dostanie 4 czerwca. Niby to Tatar, człowiek twardy i po sowieckiej psychuszce zahartowany na takie okoliczności, ale nawet w sowieckiej psychuszce obowiązują jakieś zasady, w przeciwieństwie do naszego wesołego resortu.

    Ale miało być o pieniądzach i będzie. Otóż Geniusz Dyplomacji ogłosił radośnie, że nic nas ta nagroda nie kosztuje bo ma być sfinansowana ze resztek środków Komisji Europejskiej, z tak zwanych funduszy przedakcesyjnych. Nasi znajomi z części MSZ pod wdzięczną nazwa „członkostwo RP w UE” znają ten temat aż za dobrze. Nie wnikając w szczegóły chodzi o sporo pozabudżetowej kasy, którą zarządzało byłe UKIE do spółki z pewną fundacją. Jak Polska wchodziła do UE to Pewna Pani będąca wówczas ważną osobą w UKIE podpisała „w imieniu rządu polskiego” umowę z Komisją Europejską, że Komisja nam tę kasę zostawia i nie będzie sprawdzać co my z nią dalej robimy, a my ją sobie wydamy, byle tylko uczciwie. Sęk w tym jak mawiają, że ta Pani nie miała wówczas żadnego tytułu ani bodaj pełnomocnictwa, aby podpisywać w tej sprawie umowę z Komisją Europejską na dodatek w imieniu rządu. Umowa jest przez to nieważna, a kasa europejska, czyli jednak nie nasza. Więc w byłym UKIE trzymano te sprawę cichutko pod dywanem, aż do czasu gdy MSZ położył na niej łapę i zaczęło się szastanie a to na Prezydencję (sprawa skądinąd w Prokuraturze) a teraz na nagrodę dla Mustafy. Znajomy z b. UKIE twierdzi, że jakby ktoś w Komisji chciał nam teraz zrobić kuku albo jakiś napalony eurodeputowany sprawę by podrążył to by miał niezły temat, bo klimat w Brukseli sprzyja teraz takim akcjom.

    Tak, czy owak sam fakt ufundowania polskiej nagrody państwowej z pieniędzy otrzymanych od europejskich podatników jest zwykłym dziadostwem do kwadratu. Co, nie stać nas było, żeby te parędziesiąt tysięcy wysupłać z budżetu? Musieliśmy lewą kasę z funduszy europejskich na to kołować? Dziadostwo i wstyd. POLSKI NOBEL BURACZANY!

  4. Tivoli pisze:

    Wchodzenie przez nas w kwestię tatarską w Rosji, to dosyć ryzykowny krok ze względu na pewne historyczne zaszłości. Zaraz ktoś nam przypomni, że trzon tzw. Wschodniotureckiego Związku Bojowego Waffen SS stanowili właśnie Tatarzy krymscy, o czym ludność Warszawy mogła się przekonać w czasie powstania warszawskiego, szczególnie na Woli i Powiślu. Niby to było dawno, ale skoro wypominamy Ruskim imperialne ciągotki od Carycy Katarzyny, to trzeba uczciwie powiedzieć, że Tatarzy krymscy ochoczo wyrzynali warszawskich powstańców i ludność cywilną w imię tysiącletniej rzeszy niemieckiej, że nawet sami Niemcy byli tym zniesmaczeni i nazywali ich „Schweinehaufen” (świńskie stado). Owszem wujaszek Stalin nie oszczędził potem Tatarom cierpień, ale jak mieszamy się w historię to konsekwentnie. Idę o zakład, że z tej całej krymsko-tatarskej sprawy gówno będziemy mieli oprócz utrwalenia w opinii światowej żeśmy są antyruskie oszołomy, których poważnie nikt nie traktuje. Za parę miesięcy mieszkający na Krymie Tatarzy będą stadnie bili czołem przed Putinem i będą dziękować za przyłączenie do ruskiej maci, jak to się obecnie dzieje w Czeczenii Kadyrowa, a o Mustafie Dżemilowie będzie coraz ciszej i ciszej i jeżeli ktoś go wspomni to raczej w kontekście politycznego islamu, niż jakiegoś męczennika batkiwszczyny z zakazem wjazdu na Krym.

  5. śmiech na sali... pisze:

    Ciekawa sytuacja z egzaminami na KAF ! Teraz zdali wszyscy i znów trwa kolejny nabór? To ilu tych KAFów będzie w rezerwie? Czy mógłby ktoś napisać, jak taki egzamin wyglądał w „praniu” ? Same kursy, szkolenia itp. ? Egzamin pisemny?
    Jestem bardzo ciekawa czy wszyscy startujący na to stanowisko spełniali wymagania niezbędne? Nie mówiąc już o pożądanych!
    Głównie ze spraw finansowych i księgowych (rachunkowość) ?

  6. Kura pisze:

    Potwierdzam. Ostatni egzamin na KAF zdała garstka. Po miesiącu zadumy – zaliczyli wszyscy (w tym osoby, które nie przystąpiły do egzaminu). To jest NAJWIĘKSZY KANAŁ jaki miał miejsce w ostatnim 10-leciu, bo w pełni hurtowy.
    Coś pewnie trzeba będzie zrobić z papierologią (wyniki egzaminów obnażają niestety smutne realia cudu). Efekt jest wiadomy, po krótkim czasie od wyjazdu osoby nieprzygotowane zaczną hurtowo wracać … dzisiejszy decydenci liczą, że będą wtedy daleko… i jak zwykle ścignie się szaraków.

  7. pracownik pisze:

    Objektywnie pisząc, w tym uwzględniając korytarzowe opinie, BSO jest „państwem w państwie” i za nic ma stanowisko innych komórek MSZ, w tym przede wszystkim BF. W ten sposób kierownictwo BSO lekceważy finanse publiczne.

  8. realistka pisze:

    Kochani ale w ustawie jest napisane ukończy z wynikiem pozytywnym kurs adm-finansowy a wiec państwo w państwie określiło ze nie ma co im mniej wie finansowy tym lepiej przynajmniej nie stresuje się ze przekracza wszystkie możliwe granice, szkoda tylko ze nie poszli ta droga dalej po co w takim razie egzamin konsularny czy z zamówień publicznych panowie jak robimy kreatywnie to dla wszystkich. Poza tym podobno będą teraz centra księgowe np. takie USA będzie obsługiwał Waszyngton, ciekawe czy w obsadzie jednoosobowej, to współczuje a i tak administracyjny w exelu albo w tejże kopii fkwin będzie na boku uskuteczniał swoje rachunki aby nie obudzić się z reka w….

    • Miro pisze:

      Od kiedy sięgnę pamięcią, zawsze po kursie na KAF egzamin sprawdzający wiedzę przyszłych adminów był. Raz mniej raz bardziej surowy, niekiedy naciągany ale BYŁ. Takie postawienie sprawy to w czystej postaci farsa i działanie sprzeczne z ustawą. Jeśli decydenci chcieli przepchnąć więcej osób powinni obniżyć kryteria. Wymaganie od ludzi po kursie zdawania egzaminu po czym stwierdzenie, że nie był on potrzebny i zaliczenie wszystkim to ruch bez precedensu dowodzący, że postradano zmysły.
      Co BSO zrobi z wynikami tych, którzy otrzymali na egzaminie skrajnie niskie noty? Przecież jeśli one wyjadą i wrócą, a nastąpi to szybko, to kwity będą na stole i padną pytanie kto podjął decyzję o wysłaniu.

      • pracownik pisze:

        Egzaminy MUSZĄ być co najmniej na tak wysokim poziomie, jak to miało miejsce do tej pory, ponieważ stanowi to zaledwie kilka procent tego, z czym później zmaga się KAF na wielu placówkach.

    • pracownik pisze:

      W starych, dobrych czasach, chociaż nieodległych, kiedy to BF decydowało o wynikach egzaminów, nie brakowało na placówkach przypadków kreatywnej księgowości, to w tej sytuacji, aż trudno sobie to wyobrazić…”sky is the limit”. Niemniej jednak szczerze współczuję „biedakowi” kierowania takim centrum księgowym, a kierownikom placówek współczuję jeszcze bardziej.

  9. ZamZam pisze:

    Ustawa mówi, że kurs ma być ukończony z wynikiem pozytywnym, zatem zakłada się, że następuje w trakcie kursu jakaś weryfikacja wiedzy, skoro mowa o wyniku. Może to być egzamin, test, cokolwiek, ale być musi. Jeżeli ktoś teraz zaliczył ten kurs, a w ogóle nie przystępował do egzaminu to sprawa nadaje się do Prokuratury.

    • Majorka pisze:

      To o czym tu napisano jest prawdą. Byli uczestnicy kursu, którzy nie podeszli do egzaminu i otrzymali info z BSO, że ukończyli z wynikiem pozytywnym. Protokoły z obecności na egzaminie są. Większość z rażącą niskimi wynikami też zaliczyła.

  10. pracownik pisze:

    Absolutnie jest to ewidentne działanie niezgodne z ustawą i jednocześnie kompromitacja BSO.

  11. realistka pisze:

    sprawdzeniem wiedzy ma być praca domowa pozytywnie zrobiona i tyle
    czyz to nie jest sprawdzian wiedzy, jest tyle ze kolegow

  12. otwieracz drzwi pisze:

    Czepiacie się 😉 !
    Ważne, że ludzie będą mieli pracę, zatrudnienie i choć przez chwilę zapewniony jakiś byt 😉
    Wiecie może kiedy zostanie klepnięta ustawa o zatrudnieniu w MSZ, pracowników, którzy nie są na stałych etatach ? Coś się tam mówi, tylko kiedy to nastąpi?
    Kilku z nas – w obecnych rotacjach, ma wpisane „anulowany nabór” – co to oznacza? BSO nic nie wie, nikt nic nie wie, a ludzie nie wiedzą, czy przedłużenie mają, czy zjeżdżają? Ot, takie życie w niepewności!

  13. zrezygnowana pisze:

    anulowany nabor moze rowniez oznaczac ze jest juz kandydat z tej rezerwy co to cala zadala

  14. Cleric pisze:

    Podobno wszystkich ludzi na umowe zleceniu mają odstawić, tak postanowiła szanowna dyr. BSO. Ludzie posiadający wiedze i doświadczenie kilku letnie już, w resorcie są traktowani przedmiotowo – dowiadują się z dnia na dzień, że mają posprzątać biurko. Chore to wszystko jest, jak można w ten sposób zarządzać kadrami. Na drzewo z taką polityką.
    Egzamin na KAF według odwiecznych kryteriów stosowanych wcześniej z tej całej grupy, która przystąpiła – zdało 3 osoby…

  15. zrezygnowana pisze:

    oj chore chore, ale z raportu OECD wyszlo kiedys ze mamy najwiekszy procent kreatywnych ksiegowych, a wiec zeby nie obnizac poziomu i znowu wpasc na pierwsze miejsce (no w koncu w czyms jestesmy najlepsi) doprodukowalismy kolejnych kilkunastu, Niestety nawet pozytywne zaliczenie egzaminu nie jest wystarczajaca porcja wiedzy zeby swobodnie czuc sie w temacie dopiero po paru latach na placowce mozna skromnie powiedziec wiem ze cos wiem.

  16. otwieracz drzwi pisze:

    Jak to wszystkich na *UMOWĘ ZLECENIU* ? Co to oznacza? Czy to dotyczy również pracowników, którzy nie mają stałych umów z MSZ, a są np. na placówkach? Pracownicy kontraktowi? A co z tzw. „ryczałtami”, których jest cała masa na placówkach. Przecież Ci ludzie pracują, wykazują się, zostawiają swoje zdrowie i poświęcenie…

    • M pisze:

      Na naszej stronie jest już lista osób, które zaliczyly egzamin KAF. 3 ka „kumatych” rozmnozyla się do 23. Na liście brak jest kilku, które maja juz wskazane placowki i choć niezdaly to otrzymaly info o zaliczeniu. Mam nadzieje, ze będzie to gol do wlasnej bramki BSO. Stosowna informacja jest w obiegu …

      • EM pisze:

        Ja również przekazałem tą sprawę zainteresowanym instytucjom i zachęcam innych.

  17. SEN pisze:

    M: a wiadomo gdzie Ci nowi KAF, mają wyjechać? Na jakie placówki?
    Wiemy w ogóle gdzie są wakaty i nie obsadzone stanowiska w tej kwestii?

  18. Cleric pisze:

    Po kontroli NIK ktoś się przestraszył i póki co lecą zleceniowcy w gmachu… Tak się ludziom dziękuje w tej firmie…

  19. ZamZam pisze:

    To jest świetna okazja, żeby podziękować kol Węgłowskiej za dotychczasowe „sukcesy”. Wystarczy zebrać te wszystkie informacje do kupy, w tym listę uczestników kursu, listę tych co zdali, notatki i papiery z BSO dotyczące egzaminu i wysłać całość do prokuratury, niech sprawdzą, czy gdzieś, ktoś nie poświadczył przy tym nieprawdy, np napisał, że wiedzę KAF sprawdzono w trakcie kursu, a egzamin był pro forma. czy jakoś tak. Jakoś to przecież musieli uzasadnić. Można też zasugerować, że całe to działanie narusza interes publiczny na szkodę, bo narusza ewidentnie. W jednym i drugim przypadku sprawa będzie wszczęta. Wysyłka może być anonimowa. Jak smutni panowie założą sprawę, to ludzie będą sypać dalej i kula się potoczy. Działajcie ludziska, zamiast gęgać!

  20. Kątny pisze:

    Inną ciekawostką jest polityka BSO w odniesieniu do placówek wschodnich. BSO uparło się, żeby na placówki wysyłać ludzi bez znajomości języka urzędowego lub nawet pomocniczego państwa przyjmującego. Pal licho, jeśli chodziłoby o pracowników pionu A-F. Ale na przykład, na konsula do spraw opieki prawnej w stolicy państwa ościennego, w którym trwa konflikt wewnętrzny noszący znamiona wojny domowej, ma pojechać osoba nie znająca żadnego z używanych tam języków. Tego nie było w historii MSZ. Wszak nie chodzi tu o języki egzotyczne jak indonezyjski czy paszto, ale o język, którym porozumieć się można w kilkunastu krajach!
    Podobno jest konflikt w tej sprawie pomiędzy BSO a Departamentem Konsularnym, który stoi na stanowisku, by jechały tam osoby znające miejscowe języki. BSO jednak upiera się, żeby wysyłać tam świeżych absolwentów aplikacji dyp-kons., nawet wbrew ich woli. Podobno niektórzy z tych absolwentów rękami i nogami się zapierają, by nie jechać, odwlekają szkolenia itd.
    Kolejną patologią jest „przegląd prasy”, zlecany firmie zewnętrznej za grube pieniądze. To już wśród kilku tysięcy pracowników nie można znaleźć dziesięciu, którym udostępniłoby się gazetę w wersji elektronicznej i nakazało sporządzenie „prasówki” metodą „copy-paste” do godz. 11 każdego dnia? A jeśli nie pracownikom – to zleceniowcom, stażystom, praktykantom… Ponadto – poczytajcie sobie ten „przegląd” – tam ewidentnie zatrudniają debili. Pomijając błędy rzeczowe, logiczne itd., to tamtejsi tłumacze ewidentnie nie mają wiedzy elementarnej. Kilka dni temu w sąsiadujących artykułach ta sama organizacja (OBWE) była nazywana albo OSCE (po angielsku), albo OBWE. No to już chyba się trzeba zdecydować na jakieś jednolite rozwiązanie.

    • Anonim pisze:

      Nowa Pani Dyrektor-Niedyrektor Kwapulińska (pupilka Stebelskiego) zapewne zadba o wspaniałą jakość tego serwisu.

  21. Radom pisze:

    Nie rozumiem! Czy pracownicy pionu A-F są jacyś gorsi od tych „duplomatów”, często branych z przypadku i wyrwanych nie wiadomo skąd? I Ci i Ci powinni w jakimś mniejszym-większym stopniu znać język, aby móc się dogadać w kraju w którym przebywają, choć „duplomaci” w większym stopniu, bo to niezła siara, jak nie znają języka…
    Znane są przypadki, że to właśnie pracownicy pionu A-F są lepiej wykształceni niż sami „duplomaci”.

    Inną sprawą jest pojawiający się kolejny raz nabór na stanowisko sekretarza zastępcy kierownika placówki w NY ! Krótko mówiąc szukają sekretarki… z mnożnikiem całe 1,5 !!!
    Osoba, która posiada wyższe wykształcenie, kwalifikacje, języki (często 2-3)… ma zarabiać tyle samo co np. sprzątaczka, portier itp. Oczywiście nikomu nie ujmując, ale brak tu kompletnie logiki. Brak rozgraniczenia obowiązków, odpowiedzialności, rangi stanowiska.
    Oby żyło się lepiej. Hej!

    • (B)yle (S)obie (O)dpocząć pisze:

      Osoby, które nawet nie zbliżyły się na egzaminie do progu zdawalności dostają już pierwsze propozycje zatrudnienia na placówkach. CO dziwne, a może i nie, propozycje ni jak nie są zależne od wyniku egzaminu, tj. skrajnie słaby coś dostaje, lepszy niekoniecznie. Jest to na swój sposób genialny ruch …

  22. (B)yle (S)ię (O)płacało pisze:

    Jakieś konkrety? Wiemy co, gdzie, jak?
    Bardzo „ciekawa” polityka z tym wysyłaniem ludzi na siłę.
    Czemu to ma służyć?
    Mało kumata osoba, nie znająca życia i realiów na placówce, jest rzucana na głęboką wodę – często za głęboką i zaczyna tonąć. Koła ratunkowego ni ma…
    Nie wie, co z czym, nie wie jak, nie wie po co itd. Jest zagubiona, nie wie czego oczekiwać, co rzeczywiście może, a czego nie. Taki pioneczek, którym można swobodnie manipulować. Jest to łatwiejsze, niż z osobą, która kuma czaczę, choć trochę odnośnie KAF-a.
    Tworzy się rezerwę, ale chyba nie każdy jednak się załapie na wyjazd? I co dalej z takimi osobami?

  23. realistka pisze:

    ???

  24. Cleric pisze:

    Czy faktycznie nikt nie da rady Weglowskiej? Ile jeszcze takich perełek w jej nieudolności? Póki naczelny wódz się nie zmieni to spać ona spokojnie może?

  25. realistka pisze:

  26. Lord Vader pisze:

    Czy ktoś z Państwa jest w posiadaniu informacji odnośnie tworzonej „rezerwy konsularnej w placówkach wschodnich”? Z tego co wiem rozmowy kwalifikacyjne odbyły się 2 miesiące temu! Niestetet chyba nikt z kandydatów nie otrzymał jeszcze żadnej konkretnej informacji zwrotnej z BSO. Czy jest to norma obowiązująca w procedurze naboru przeprowadzanego przez resort SZ?

  27. Pingback: Z życia resortu, czyli afery w BSO | Resortowe Dzieci

  28. (B)yle (S)ię (O)płacało pisze:
  29. ciekawski pisze:

    Właśnie, co z tym naborem na NY już trzeci raz robią, kogo szukają księżniczki, przecież kandydatki były.

  30. CCC pisze:

    Nie liczą się żadne kwalifikacje. Liczy się jakie masz pchnięcie.
    Masz „plecki”, masz prackę.
    Możesz znać 2-3 języki, możesz mieć wykształcenie wyższe, możesz znać pracę…ale jak nie masz znajomości to przepadasz. „Byle kto” pracować nie będzie.

  31. jeden z wielu pisze:

    Nie jest tak, że Węgłowska i podobne karukatury są jedynie odpowiedzialne za zgłaszane nieprawidłowości w MSZ. Główną winę ponosi Radosław Sikorski, jako szef tego resortu, który o wszystkim jest dobrze poinformowany i mimo to sankcjonuje ten stan. Z tego względu NIE ZAGŁOSUJĘ po raz trzeci na PO – głos mój i mojej rodziny RS stracił ostatecznie.

  32. ZamZam pisze:

    Nie myślcie, że kol. Węgłowska to jakiś diabeł wcielony. To raczej rodzaj narzędzia. Cechuje tę osobę ślepa lojalność wobec władzy, granicząca z głupotą. Jakby jej Sikorski kazał np. dać nagrodę wszystkim łysym (pardon) to by dała nie pytając dlaczego. To charakterystyczny dla MONu typ urzędnika, który nie myśli, a tylko wykonuje polecenia. Do spuszczenia w kanał zaraz po wyborach razem z kilkoma koleżankami ściągniętymi do BSO. Oczywiście, że za wszystkimi kretynizmami stoi Geniusz Dyplomacji i to do niego trzeba adresować pretensje.

    • MP pisze:

      Z całym szacunkiem, ZamZam, proszę Cię, abyś odpieprzył się od MON. Twoja wypowiedź jest nie tylko nieprawdziwa, ale również krzywdząca dla wielu ludzi pracujących w MON. Na podstawie kilku nieciekawych przypadków, które masz u siebie w resorcie, nie powinieneś formułować tak generalnych opinii. A u Was w MSZ to niby nie ma z zawodu duplomatów, którzy „nie myślą, a tylko wykonują polecenia” i których cechuje „ślepa lojalność wobec władzy, granicząca z głupotą”? Przecież cały ten blog jest poświęcony właśnie takim ludziom! Oni są wszędzie, niektórzy (tak jak przypadek wskazany w tym wątku) wędrują z resortu do resortu za swoimi sponsorami. Ale to nie jest tak, że 100 procent kadry w MSZ czy w MON czy MG to ludzie, którzy bezrefleksyjnie wykonują polecenia przełożonych. Znaj proporcją, mocium panie.

      • ZamZam pisze:

        Przyjmuję krytykę i cofam wypowiedziane słowa. Fakt, w MON spotyka się normalnych ludzi. Chodziło mi jednak o typowego „trepa” , co to za stanowisko albo awans zrobi wszystko, łącznie z firmowaniem każdej fanaberii przełożonego. Osobiście takich poznałem i dewizą tej grupki było „mińistrowi się nie odmawia”. Ale co fakt, to fakt nie jest to wylącznie monowska specjalność.

    • jeden z wielu pisze:

      W związku z tym moja motywacja (a od teraz równieź agitacja) będzie jeszcze większa, aby zmienić obecny układ rządowy!

  33. ZamZam pisze:

    Jednym z głównych grzechów Geniusza Dyplomacji jest deprecjacja autorytetu w MSZ. Chodzi o to, że jego polityka personalna opiera się o selekcję potulnych adiutantów, a nie przywódców. Dlatego w obecnej kadrze zarządzającej jest tak dramatycznie pusto i składa się ona głównie z no-nameów, zawdzięczających swój awans właśnie polityce personalnej RS. Czasy, kiedy szefowie w większości byli dla ludzi autorytetami odeszły już do przeszłości. Ostatnio jeden z kolegów zwrócil mi uwagę, że zanikła taka typowa dla MSZ świadomość kto jest kim. Kiedyś znało się dyrektorów i ambasadorów z imienia i nazwiska. Ba ludzie nie mówili np „pracuję u Szlajfera”, „robie z Margańskim, Jędrysem, u Radlickiego itp” Teraz nawet nie wiadomo kto jest kim. Są wyjątki nieliczne, acz tę regułę potwierdzające np DPT lub Konsularny (tu niestety dla tej ekipy trzeba fachowców) ale cała reszta to w znakomitej większości anonimy. Brak autorytetu powoduje, że ludzie nie mają motywacji do pracy i nie utożsamiają się z nią, a potknięcia swoich, pożal się Boże liderów, witają drwiną. Bo co może taki szef, który sam jest zwykłym wykonawcą poleceń tylko nieco lepiej opłacanym? Kiedyś dyrektor departamentu mógł np pieprznąć pięścią w stół jak mu takie BSO robiło cyrk z pracowników jadących np na placówki i obcinało mnożniki. To był dyshonor dla szefa, kiedy mu ludzi traktowano z góry, a jego niepisanym obowiązkiem było walczyć o to, aby nie byli traktowani gorzej, bo to uderzało w jego autorytet i autorytet kierowanego przez niego departamentu. W efekcie ludzie garnęli się do roboty i zależało im. Teraz może sobie taki dyrektor co najwyżej nagwizdać, a człowiek musi kombinować sam. I tak na przykład pracownik DPB z braku realnego wsparcia w desperacji jedzie na placówkę do instytutu polskiego, a spec od dajmy na to od skandynawii wybiera się do wydziału konsularnego w Chinach. No bo co może jego szef, kiedy wiadomo, że nic?
    Kto cwańszy z tych nowych szefów, ten czuje, że nie oczekuje się od niego bycia liderem i myślenia, więc siedzi cicho i rżnie głupa aby samemu nie mieć potem problemów z wyjazdem. Kadra liderów imienia Geniusza Dyplomacji – specjalność główna mistrzostwo uniku i udawanie lojalności, zaś prywatnie w rozmowach korytarzowych typowe: ” sorry, wiesz, jakie są czasy”. Gdyby Geniusz z Bydgoszczu wiedział jakim autorytetem sam się cieszy wśród swoich dyrektorów to by się załamał, niestety lojalność niezbudowana na prawdziwym autorytecie jest krucha jak wafelek. Taką ma renomę wewnętrzną nasz minister, jaką narzucił w gmachu swoim liderom. Zrobił z nich adiutantów, więc sam jest tylko szefem adiutantów.
    Taka deprecjacja autorytetu i dwumyślenie jest klasycznym przykładem dezintegracji organizacji, piszą o tym mądre książki, uczą na szkoleniach, ale w naszym wesołym resorcie hula głupota i teatrzyk. Do czasu. Cały system stworzony przez Geniusza Dyplamacji opiera się wyłącznie na nim samym. Będzie jak w szachach – strącisz króla masz wygraną partię, a pionki powędrują do pudełka. Dlatego Piszcie co myślicie, co widzicie i nie dajcie się zwariować. Będzie trzeba już wkrótce wielu sensownych ludzi, aby ten bajzel zdezynfekować i postawić firmę z powrotem na nogi. Piszcie!

  34. Beam me up scotty pisze:

    A czy nie uważacie, że tego typu działania „gory” są celowe I jak najbardziej przemyślane w kontekście schyłku władzy??
    Logicznym jest pozostawić następcom taki bajzel, że zajmie im to ze trzy lata (3/4 kadencji) na wewnętrzne porządkowanie. A później to już kampania I zarzoty, nieporadności na arenie międzynarodowej. Przecież to takie polskie…

    • Malkontent pisze:

      No cóż, polskie czy nie polskie, sprzatanie i to generalne, będzie konieczne. Trzeba bowiem zgrabnie pousuwać, lub co najmniej przeformatować, efekty tej bezrefleksyjnej transplantologii inspirowanej przez Podgeniuszy miotajacych sie po resorcie w randze co najmniej pełnychnocników. Niezbędna bedzie również gruntowna deregulacja w zakresie niezliczonych aktów prawa stanowionego przez tych wybitnych teologów, astrofizyków itp.itd.To faktycznie, jak słusznie mniema Scotty, zajęcie na całą kadencję dla kompetentnych i zdeterminowanych. Skąd takich wziąść? Może trzeba o to zapytać nieocenione kadry sprowadzone do resortu przez ulubienicę tego forum, Imć panią Węgłowską?

  35. ZamZam pisze:

    No to już po wyborach. Teraz trzeba tylko policzyć głosy w całym PE i zobaczymy, czy dla naszego Geniusza znajdzie się miejsce w nowym rozdaniu. Wszystko zależy od tego, jaka koalicja weźmie szefa Komisji. Marne szanse ma nasz Geniusz na stanowisko po Ashton, ale nadzieja jak mawiają umiera ostatnia.
    Dla nas osobista satysfakcja, że w Bydgoszczu Rostowski dostał baty. Nie pomogło poparcie Geniusza Dyplomacji ani osobiste zaangażowanie Premiera aby tę „twarz rządu” wypromować. MSZ dziękuje panu Rostowskiemu za podatki, czyli obiecane zwolnienie dodatku zagranicznego z podatku dochodowego w kampanii wyborczej, a potem udawanie, że się o tym nie pamięta. Do widzenia Panu! A dla Geniusza to też istotna wskazówka, żeby się nawet we własnym okręgu wyborczym lepiej nie pojawiał, bo lud jest wkurzony i jeszcze go zgniłkiem poczęstuje.

    Ukraińcom z kolei nie Gratulujemy wyboru umoczonego oligarchy na prezydenta. A Panu Premierowi Tuskowi dajemy za darmo radę – uważaj Pan lepiej z tym poparciem dla Poroszenki, bo to nie jest ukraiński Vaclav Havel, tylko cwaniak jakich mało. Jak Pan otrzeźwiejesz po wyborach to zrozumiesz, że tegoroczne wybory do EP wygrał kto? No kto? No to podpowiadamy Putin i Obama wygrali, z naciskiem na tego pierwszego. Za parę dni będą analitycy takie mądrości za lepszą kasę wypisywać to se Pan sam poczytasz.
    Patrzajta ludzie teraz uważnie na ruchy Geniusza i piszta, co widzita bo będzie o czym pisać. Oj będzie!

  36. Tivoli pisze:

    ZamZam sprawa jest prosta chadecy wzięli większość w Parlamencie zatem oni obsadzają szefa Komisji, a ich kandydatem jest Junker, wynika z tego, że miejsce po Ashton przypadnie socjaldemokratom, a oni prędzej burka z podwórka wybiorą, niż naszego superministra. Radek może sobie co najwyżej pomarzyć o Brukseli. Dla nas to niestety oznacza dalsze znoszenie tego frustrata.

  37. ZamZam pisze:

    Z satysfakcją godną lepszej sprawy odnotowujemy, że kolejny kolega Geniusza Dyplomacji nie zalapał się do PE. Chodzi oczywiście o Miśka, który dokonał w sobie kopernikańskiego przewrotu z PISiora na Peło ku zgorszeniu zarówno byłych kolegów oraz nowych towarzyszy. Ze źródeł zbliżonych do grilla wnosimy, że rozważana jest możliwość instalacji Misia w MSZ! Coby się zdążył przepoczwarzyć na pełne PO przed wyborami parlamentarnymi. Uspokajamy Misiek jest wporzo, ma tylko parcie na szkło, co zapewne niemile wkurza Geniusza Dyplomacji. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.
    A w gmachu trochę spokojniej się zrobilo. Trwają przygotowania do uroczystości 4 czerwca, podczas których kombinuje się, jak tu ustawić Obamę, aby się Lechu znowu nie obraził. Ostatecznie nagroda solidarności imienia Lecha Wałęsy, będzie wręczana przez Wałęsę, a Obama ma robić za dostojne tło. I dobrze, bo Lechu wkurwiony tym, że mu Geniusz podprowadził pomysł na tę nagrodę nie będzie więcej robił zamieszania z wyjazdem do Mławy. Zatem Polski Nobel Buraczany ufundowany na lewo z europejskich pieniędzy na pomoc dla Polski w okresie transformacji, trafi do rąk pana Mustafy, który z braku lepszych możliwości dryfuje w kierunku politycznego islamu. Na razie jest spokojnie, tylko jednemu z jego pobratymców popierdzieliła się religia z przyrodą i ogłosił, że chce zanieść do Polski dżihad. Tłumaczymy, aby nie było nieporozumień że polska dyplomacja, kierowana przez Geniusza wspiera islamistów przeciwko Rosji, zatem do nas trzeba przynieść mahomentańskie przesłanie pokoju, a do Rosji dżihad. Zrozumiałeś Hassan? Jak nie to ci to może narysujemy albo każemy Mustafie przetłumaczyć na Twoje narzecze. Uff. A ty Obama stój i rób za wcielenie demokracji, najlepiej abyś jeszcze uściskał Lecha i mówił do niego Per Ojcze duchowy, to Ci Wałek też łapę uściska. Scenariusz godny Oskara.
    A w ogóle to jest git. Rosja pewnie zbankrutuje, bo podpisała umowę z Chinolami na 30 lat na dostawy gazu. Czegoś tam jeszcze – tak mówił ekspert w TVN i w Wyborczej pisali, zatem spoko. Trochę mi szkoda Ruskich, że tak sobie zaszkodzili. Mogli sprzedawać gaz do Europy po ujednoliconej, czyli Tuskowej cenie, a zamiast tego wybrali Chińczyków. Głupie te Ruskie.

  38. Politbiuro pisze:

    Na salunach niby ciszej ale za to BSO realizuje skrzętnie plan wysyłki niekompetentnych KAF-ów na placówki. Kompletnie nieprzygotowanym (bez zdanego egzaminu) i bez doświadczenia, powierza się pieczę nad finansami dużych i trudnych placówek. Ludzie łykają to jak pelikany omamieni rajską wizją roztoczoną przez BSO… Będzie wesoło.

  39. Piękny kawaler pisze:

    Czy orientuje się ktoś, które placówki są teraz obsadzane przez KAF-ów?
    Mamy jakieś wolne wschodnie placówki?

  40. ARMY pisze:

    Hmm, co się tyczy KAF-ów, ostatniego naboru, o którym już ktoś tu wspomniał, to ciekawa sytuacja. Niby wszyscy zdali itd., a już 4 osoby z tej grupki (23 os.) są już KAF-ami na placówkach! Błyskawicznie im się to udało 😉
    A co z resztą?
    Trzeba też pamiętać, że trwa kolejny nabór.

    Swoją drogą ciekawa sytuacja z kucharzami na placówkach. Czy ktoś może wie jakie czekają ich losy? Likwidacja stanowisk czy też catering?
    Nikt nie zna dnia i godziny – drżyjcie narody.

    • KAF pisze:

      Jak to już są na placówkach jeszcze jest jeden egzamin w poniedziałek z zamówień publicznych, co to za jaja?

      • ARMY pisze:

        Patrząc na to, kto się zakwalifikował z tych 23 osób i patrząc póżniej w „Intranet”, wynika z tego jasno, że 3 osoby widnieją na placówkach jako KAFy.

  41. ZamZam pisze:

    Nasza źródła zbliżone do pierwszego piętra donoszą, że zanosi się na poważny zgrzyt z Amerykanami przy okazji hecy zwanej wręczaniem Polskiego Nobla Buraczanego alias nagrody Solidarności im. Lecha W. O kontrowersjach związanych z tym sztandarowym projektem Geniusza Dyplomacji można poczytać sobie wyżej. Otóż okazuje się, że nasi sojusznicy nie są tacy w ciemię bici i zestawili sobie własną ocenę sytuacji, z której wynika, że B.Obama zamiast robić za kukiełkę podczas tej ceremonii, powinien jednak w tym czasie odpocząć po podróży. Dlaczego?
    Ano dlatego, że Prezydent USA to nie jest mały ziutek, którego można ustawiać na scenie tak aby się paru lokalnych kolesi mogło polansować do kamer. Po drugie Prezydentowi USA nie wypada dostosowywać się do rozkładu jazdy PKS do Mławy, po trzecie Prezydent USA nie lubi być wykorzystywany jako element polityki wschodniej jakiegoś kraju, którego specjalnością jest drażnienie Ruskich zza płota, po czwarte wreszcie jak się rozniosło, że tej nagrodzie towarzyszą jakieś legal controversies dotyczące praw do nazwy, to ostatnim, który się w taki gnój załaduje będzie Prezydent USA właśnie. Tyle w temacie.
    O ile nam wiadomo trwają gorączkowe zabiegi, aby jakoś tę żabę teraz przyprawić. Ale fakt jest faktem, że Amerykanie dali mocny sygnał, że mają w swojej jankeskiej dupie zarówno pomysł Geniusza, jak i nasze dobro narodowe w postaci legendarnego Lecha W oraz jego fochy. Kochamy Amerykanów za wiele rzeczy, ale cenimy ich za jedno – szanują się chłopaki naprawdę i wymagają tego szacunku od innych. A Geniusz Dyplomacji powinien się nauczyć wreszcie, że jak się zaprasza do Polski Prezydenta USA, czy kogokolwiek innego, to ma być wszystko godnie i czyściutko, jak na protestanckim weselu. Nie ma w takich przypadkach miejsca na kombinatorykę i powiatowe zagrywki na poziomie dyplomacji spod Bydgoszczu, sorry chłopaki – uczta się na własnych błędach.
    Jeżeli czarny scerariusz się ziści, a wszystko na to wskazuje, to będziemy mieli niewypał roku i polewę do kwadratu. Czekamy zatem na rozwój wydarzeń.

    • msz pisze:

      Jeżeli macie na myśli sprawdzanie z wynikami ogłoszonymi na oficjalnej stronie MSZtu to rzeczywiście jest tych osób już 6 z tej grupy, tylko, że to nie ci co byli w tej edycji tylko z poprzedniego roku, a zatem czekali pół roku.

  42. ARMY pisze:

    To widać, jak „na bieżąco” są wrzucane informacje ;-(
    Inna „stara” grupa, widnieje jako ta przedostatnia 😉
    I jak tu ma być dobrze…

    • mini pisze:

      A na targu poraz n-ty poszukiwany jest polit-ekonomiczny do Podgoricy. Teraz bardzo pilnie w charakterze wykopka. Czyżby żadnej sieroty po GS nie zostalo w gmachu? Nikt nie zechce wspomóc panią dyr.?

  43. Nocny Łowca pisze:

    Jakieś plotki ze wschodu? Czy ktoś może powiedzieć co się dzieje u geniusza z Mińska, niejakiego Szerepki. Tam zdaje się w Wydziale Politycznym, po tym jak facecik szczyścił swojego zastępcę ( teraz taka sytuacja, że radca-minister podlega I sekretarzowi. Ale za to I sekretarz żony – no i OSW rzecz jasna. A jak w Kijowie. Henion podobno toczy wojnę podjazdową z Tombińskim ku uciesze całego CD. A poza tym się boi. Na HoM’s nie chadza, bo „inglisz a bit difikult”. W Moskwie też ciekawie. Wydz. Polity szefuje panienka „nie wiem czy to co napisałam to prawda”, a na zastępcę jedzie niejaki Pawlik. Czyli zawsze może być gorzej.

  44. Nocny Łowca pisze:

    Wybaczcie, ale pisanie na tych telefonach to rzecz trudna – poprawna wersja wpisu:
    Jakieś plotki ze wschodu? Czy ktoś może powiedzieć co się dzieje u geniusza z Mińska, niejakiego Szerepki. Tam zdaje się w Wydziale Politycznym, po tym jak facecik szczyścił swojego zastępcę teraz taka sytuacja, że radca-minister podlega I sekretarzowi. Ale za to I sekretarz to kolega żony ambasadora – no i weterean OSW rzecz jasna. No i rządzą panowie tak, że nikt z nimi nie rozmawia. A jak w Kijowie? Henio podobno toczy wojnę podjazdową z Tombińskim ku uciesze całego CD. A poza tym się boi. Na HoM’s nie chadza, bo „inglisz a bit difikult”. Placówką rządzi Górczyński, ale też się nie wychyla. W Moskwie też ciekawie. Wydz. Polity szefuje panienka „nie wiem czy to co napisałam to prawda”, a na zastępcę jedzie niejaki Pawlik. A na ambasadora Jej Nadętość – no chyba, że wyślą Schetynę. Czyli zawsze może być gorzej.

  45. Nocny Łowca pisze:

    Jeszcze jedno – jak sobie radzi Nadrzecznik Bosacki? Spuścił z tonu czy nadal szybuje blisko słońca?

  46. fod pisze:

    Nowy ból głowy szefowi resortu zafundował Konsul Honorowy Najjaśniejszej w Kazachstanie.
    W tej roli od niedawna występuje b.działacz komunistyczny i kontrowersyjny przedsiębiorca Marał Itegułow. Przy pomocy miejscowych sądów zmusił do opuszczenia kraju opozycyjną dziennikarkę Natalię Sadykową, która obecnie stara się o azyl w Europie.Losem uciekinierów zdążyły się już zainteresować organizacje broniące praw człowieka a opozycja kazachstańska zamarła w oczekiwaniu na kolejne „wsparcie” ze strony polskiej dyplomacji.
    Jak twierdzą zorientowani na Litewskiej za tą finezyjną nominacją stoi ambasador Kluczkowski, bliski współpracownik Kwacha. Wygląda na to, że nie wie prawica co czyni lewica – a może wcale tak nie jest ?

    • szofer pisze:

      ciąg na biznesmenów państwo ambasadorostwo K. mieli już w czasach kijowskich, jak widać przypadłość nie minęła

  47. ZamZam pisze:

    Rzecznicy prasowi Geniusza dyplomacji to osobny temat, zasługujący na szersze spojrzenie. Czy zastanawialiście się kiedyś jakim cudem nasz Geniusz unika krytyki medialnej w tzw opiniotwórczych mediach? Mowa o poważnej krytyce za poważne wpadki, a nie o głupotach typu pizza w Bydgoszczu, która zdominowała na parę dni media bulwarowe. Ano sposób jest prosty – na początku kadencji należy wykonać telefon do Naczelnego Redaktora Jedynie Słusznej Gazety i poprosić ładnie o pomoc w prowadzeniu działalności informacyjnej resortu. Redaktor jest na takie prośby czuły więc rad wydeleguje do MSZ jednego ze swoich dziennikarzy i będzie git! Tak było w przypadku rzecznika-niedorzecznika Bosackiego, tak w przypadku kol. Red. Niklewicza (rzecznik polskiej prezydencji) i tak jest obecnie z naszym nieocenionym kol. Wojciechowskim. Wszyscy wymienieni koledzy związani są z Gazetą Wyborczą tak lub inaczej oraz należą do tzw. środowiska Gazety. Zainteresowanych tą tematyką odsyłam do skądinąd ociekającej jadem księgi red. Ziemkiewicza pt. „Michnikowszczyzna”. Nie żebym zachwalał to dzieło, bo kontrowersyjne, lecz pewne mechanizmy działania na styku polityka-media ukazuje wcale zgrabnie. I apeluję – nie miejmy pretensji do red. Michnika, że pisze sobie, co pisze i robi, co robi, bo to jego gazeta i jego sprawa, ale jak nazwać takie konsekwentne obsadzanie stanowiska rzecznika MSZ ludźmi jednego „organu” za publiczne pieniądze zresztą? Dawniej nazywano to kupczeniem, pozyskiwaniem sobie sympatii mediów w najbardziej prymitywny sposób, nie zasługami i sukcesami tudzież mądrym komunikowaniem ludziom polityki, jak to robią np. Niemcy, tylko „leasingowaniem” pewnemu środowisku dziennikarskiemu istotnej części polityki resortu.
    I oto mamy prostą receptę na spokojne działanie. Taka na przykład Fotyga nie mogła nawet obcasa wystawić poza własny gabinet, żeby ją Wyborcza nie obsmarowała jak burej suki, a Geniusz może spokojnie zaliczać wpadkę po wpadce i nikt ze środowiska słowa nie piśnie, nie napisze polemiki, nie nazwie rzeczy po imieniu. Geniusz wie, że najważniejsze w tej robocie, to mieć po swojej stronie Gazetę, która – pamiętamy – premiera potrafiła w tym kraju zmienić i to wcale niedawno. Niech sobie tam inni wypisują w niszowych pismach krytyki, dopóki Gazeta przymyka oko i otacza Geniusza parasolem to można się bawić. Autorytet Redaktora Naczelnego to gwarantuje lepiej niżli niejedna polisa ubezpieczeniowa, a posada rzecznika MSZ jest tego warta.
    Tylko jak to się ma do zdrowych relacji media-władza? Ano nijak się ma!
    Gazeta Wyborcza dzięki swemu charyzmatycznemu przywódcy odznacza się określoną linią polityczną i ma przy tym dosyć jasno określone preferencje międzynarodowe. Jak pisałem wyżej ma do tego prawo i basta. Ale druga strona tego mariażu, czyli władza publiczna nie ma prawa uważać tej linii za swoją i wokół niej kształtować politykę państwa, bo jej punktem odniesienia jest dobro wspólne i wyborcy, a nie widzimisę redaktora naczelnego. Dziwnym trafem jakoś zasadnicze cele i kierunki naszej polityki są zbieżne z tym, co głosi Gazeta i jej środowisko, a jakoś dziwnym trafem przez tyle lat (prawie pełne dwie kadencje) jakoś nigdy poważnie w tym tandemie nie zaiskrzyło, co może się wydawać cokolwiek podejrzanym, bo w demokracji różnice zdań są czymś oczywistym, a ich brak nasuwa z kolei do myślenia. Co tu jest kurą, a co jajkiem?

    No i docieramy do sedna sprawy. Jak kogo dziwi np. polityka wschodnia MSZ, to niech sobie poczyta w mediatece zszywkę Gazety za poprzednie lata i pobawi się w znajdowanie podobieństw. A jak ktoś poczyta głębiej, to może trafi np. na artykuł kol. Red. Marcina Wojciechowskiego pt. „Nurpaszi kury by nie zabił”, opublikowany wkrótce po tym, jak komando czeczeńskie dokonało masakry dzieci w Biesłanie, w którym to autor ubolewa nad losem jedynego czeczeńskiego terrorysty, który przeżył tę akcję, bo w sumie to równy z tego Nurpasziego chłop (no bo ta kura i on by jej przecież nie zabił), tylko imperialna polityka wielkorosyjska zrobiła z niego takiego wstrętnego terrorystę. Biedulek. Summa summarum domyślamy się, że Ruscy winni sami są sobie i dobrze im tak i kropka. Andrzej Walicki, zajmujący się jako profesor od ponad 40 lat Rosją i piszący o tym mądre książki nazwał własnie ten artykuł „Drastycznym przykładem rozpowszechnionego w polskich mediach stosunku do Rosji”. Tylko kto by tam słuchał jakiegoś tam prof. Walickiego. Marcinek Wojciechowski wiedział swoje i nasmarował w Wyborczej na parę szpalt sprytną quasi-apologię jednego z większych skurwysyństw we współczesnych dziejach, żeby tylko dowalić Ruskim w imię piętnowania przez Gazetę Wyborczą wybranych nacjonalizmów, zwłaszcza rosyjskiego. A teraz Marcinek z takim „bezstronnym” backgroundem jako dziennikarz dzielnie rzecznikuje polskiemu MSZowi i kto wie, może nawet na ambasadora pojedzie jak kol. Bosacki.
    Są rzeczy o których nie śniło się filozofom, a niektóre z nich zdarzają się w Polsce, a niektóre nawet na Szucha. Bawią się koledzy setnie, a rachunek za tę zabawę przyjdzie nam płacić jeszcze przez długie lata.

    Takie to refleksje naszły mnie w 25 rocznicę odzyskanej wolności. Po zakończeniu uroczystego maratonu narodowej próżności i wysłuchiwaniu dziesiątek podziękowań jacy to jesteśmy super specjalistami od wolności, warto się przejść na mały spacer aby nie zwariować. Koleżankom i kolegom życzę z tej okazji aby nie zapomnieli, że ta prawdziwa wolność jest w nas samych, trzeba tylko umieć odrzucić pokusę oportunizmu i mieć jaja, aby nie brać „gryza” czekolady z ręki jakiegoś tam Geniusza który docenia w ten sposób merdanie ogonem. Zamiast tego trzeba mieć odwagę mówić co się myśli, upominać się o swoje, o gnojonych kolegów, o nasze wspólne sprawy, a i trzeba umieć czasem kłapnąć ostro zębami, jak na prawdziwego wilka przystało. I nie dać się zwieść pouczaniom rożnych cwaniaków, że tak wypada, a tak nie albo, że coś jest oczywiste, bo ktoś tak sobie uznał. Dbajcie zatem o zęby kochani!

    • mon point de vue pisze:

      Trafny, komplenty komentarz, a przy tym demaskujący DULSZCZYZNĘ środowiska związanego z poczytnym dziennikiem. Niestety moja rodzina, w tym ja, przez wiele lat utożsamialiśmy się z wartościami reprezentowanymi przez ten dziennik. Sytuacja ta zmieniła się całkowicie po reelekcji obecnego układu rządowego. Takiego rozczarowania nie przeżyłem nigdy – ci, którzy mieli stanowić elitę, stać na straży wartości i napiętnować patologie, stali się zwykłymi oszustami, zapominająć przy tym, że jeśli utracą OSTATECZNIE poparcie większej częsci wyborców, stoczą się w totalny niebyt polityczny i społeczny.

      NIe jest tajemnicą, że dla wielu pracowników w centrali MSZ, emigracja MB stanowiła ulgę, w tym przypadku za sprawą wyjątkowo trudnego charakteru wspomnianego. Wobec tego, życzę MB rychłego powrotu do swojego byłego pracodawcy, bo nierealne są marzenia MB o placówce w Europie.

    • byly pracownik pisze:

      Drogi Zam Zam uwielbiam Twoje teksty. Autentycznie!!! Ale co do ostatniej porady nie moge sie zgodzic.Toz jak sie gebe otworzy I upomni o swoje, to sie na zbity pysk z gmachu wyleci! a poza gmachem, to wegetacja, zeby w sciane i watpliwe uroki polskiego rynku pracy. Z autopsji wiem, co mowie… Pozdrawiam serdecznie:-)

  48. Malkontent pisze:

    polecam wszystkim usiłujacym naprawić świat:

    • byly pracownik pisze:

      Rewelacyjny tekst! kto odwazy sie wyslac Radziowi-Geniuszowi z Bydgoszczy na maila co by sie udlawil sluchajac i zajadajac obiad????

Dodaj odpowiedź do ciekawski Anuluj pisanie odpowiedzi