Better late then never

Nasz nieodżałowany Radosław Sikorski (PO, dawniej PiS) odchodzi. Gdybym myślał tylko jako pracownik MSZ – powinienem się cieszyć. Ale niestety Radca Minister znowu miał rację i Radek ma być Marszalkiem Sejmu. Ale nie o tym dziś, z głębi serca w trosce o sprawy wspólne:

Drogi Radku! Odchodzisz z resortu, a nie kopie się leżącego (choć zrobiłeś to wielu naszym kolegom i koleżankom). Więc napiszę słowa, którymi sam powinieneś się kierować łącząc ludzi ponad podziałami, w końcu będziesz marszałkiem sejmu. W głębi duszy masz dużo dobrych cech, zdolności a kiedyś nawet poczucia patriotyzmu (pewnie wciąż je masz ale albo już nie do Polski, albo ktoś ma coś na ciebie takiego, że nie podejmujesz decyzji samodzielnie). Kiedyś, gdy jeszcze wiedziałeś jeszcze co to pokora, umiałeś te swoje zdolności wykorzystać w dobrym kierunku.

Potraktuj to jako braterskie upomnienie, wiesz o czym mówię. Nie jest do końca tak, że wszyscy Cię nie lubią w resorcie – kiedyś można się było z Tobą nawet napić i pogadać o broni. Zanim uderzyła Panu Ministrowi uderzyła do głowy megalomańska woda sodowa, byłeś czarującym, kulturalnym człowiekiem (albo dobrze udawałeś). Miałeś sporo niezłych pomysłów w resorcie, choć nie chciałeś słuchać. Pokaż że to co wydarzyło się po drodze, także po powrocie z D.C., było złym snem i że umiesz stanąć na wysokości zadania jako Druga Osoba w Państwie. Niech motywacją będą wybory za sześć lat, a nie najgorsze z okoliczności. Pokaż, że ostatecznie chcesz zrobić coś dla Polski, a to że nie udało się w MSZ zostanie za nami.

Ministrze Grzegorzu Schetyna – dostajesz Pan od Radcy Ministra Carte Blanche z życzeniami odwagi, samodzielności i determinacji w sprzątaniu naszej stajni Augiasza. Nie wnikam we wcześniejsze ustalenia w PO, czy ta nominacja jest bardziej polityczna czy tylko towarzyska. Okres ochronny nie będzie trwał wiecznie, ale tymczasem – wszystkie ręce na pokład!

PS. W ostatnich dniach niespotykana ilość decyzji w kadrach, których nawet nie śledzę, choć widzę zagęszczone ruchy w okolicy tow. Ilony i zespołu. Mimo że panowie RS i GS są już po słowie w sprawach zasadniczych, ze wstępnych plotek wiemy że tow. Ilona WH niestety ma zostać, bo Radek przekonał Grzegorza, że jak zacznie ruszać klocki, to mu się wszystko zawali. Radek nie będzie się upierał przy Wiśniewskim (choć ten ma na Radka haki), Stebelskim, Tomku Ch. czy innych. Janusz ma zostać jako oko Pana Kleksa w balonie, choć ciągnie ją na wschód. Wnuk już pracuje nad czymś nowym i ma zostać w imię wyższych celów. Wojciechowskiego Radek może zabierze ze sobą, Bosackiego zapewne porzuci – traktuje go jak zepsute wieczne pióro (sorry Marcin). Bronek Misztal osadzony w okopach Lizbony, ale nie bez stresu bo pewna osoba z otoczenia Grzegorza go nie trawi. Będzie się działo… Nie mi oceniać czy marszałek sejmu powinien być tak zacietrzewiony wobec dawnych kolegów.

Informacje o Radca Minister

Ot, szary pracownik MSZ
Ten wpis został opublikowany w kategorii Uncategorized i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

79 odpowiedzi na „Better late then never

  1. Malkontent pisze:

    Kiedy ca 7 lat temu do gmachu na Szucha wkraczał namaszczony przez swą nowa partię nowy namiestnik, wielu wydawało się, że po okresie rządów niezapomnianej Anny F. wszystko z natury rzeczy, zmierzać będzie ku lepszemu. Tylko nieliczni pomrukiwali po katach, że czasy, jak to wówczas mawiano, „pisowskich nieudaczników” wspominać się będzie wkrótce, z umiarkowaną ale jednak tkliwością. Prawie równolegle w nieodległym MON trwała seria wybuchów entuzjazmu wobec rysującej się perspektywy, że wkrótce jego mury opuszczą przyboczni wielkiego namiestnika, których transfer do MSZ właśnie się rozpoczynał. Tak czy siak, kroczącego z miną Cezara MRS-a, witały uczucia najogólniej rzecz ujmując, ambiwalentne.
    cdn (?)

  2. Miron pisze:

    Pozwolę sobie przenieś wątek z poprzedniego wpisu radcy dotyczący spraw jakże aktualnych czyli pierwszych w kolejce według was do desikoryzacji MSZ:

    Miron pisze:
    Wrzesień 21, 2014 o 12:18
    Stwórzmy poczet ludzi Radka, którzy w centrali i na placówkach szykować się powinni do opuszczenia stołków. Typujmy:
    Odpowiedz

    Cleric pisze:
    Wrzesień 21, 2014 o 12:50
    1. DG
    Odpowiedz

    kukułka pisze:
    Wrzesień 21, 2014 o 14:56
    2. Ilona Węgłowska-Hajnus, od czterech lat „kierująca kadrami”
    3. (niedo)rzecznik prasowy ministra M. Wojciechowski
    4. Maciej Wnuk, oficjalnie bojownik o bezkorupcyjny urząd, a po cichu manipulujący przy ustawie o służbie zagranicznej
    5. Bronisław Misztal, kumpel RS osadzony wraz z nową młodą żoną w Lizbonie
    6. S. Stebelski, gmachowy weteran, sojusznik IWH i MW
    7. Marcin Bosacki, były (niedo)rzecznik, promotor mody na tweetującą dyplomację
    8. Anita Janusz, przyboczna IWH, co bez zmrużenia powieki wysłała młody narybek dyplomacji na Wschód
    9. Tomasz Chłoń, niezrównany bloger, who writes in English
    10. R. Wiśniewski, poprzedni dyrektor generalny, co wiadome zmiany zainicjował

    Bingo pisze:
    Wrzesień 21, 2014 o 16:20
    O przepraszam Przy R. Wiśniewskim to bym się zaperzyła. Zainicjował tzw zmiany owszem, ale jak zrozumiał w jakim kierunku to zmierza to blokował ile wlezie i wiele durnot udaremnił. Potem popadł w niełaskę MrSa. Ogólnie wychodzi na plus – zachował twarz w czasach okupacji.
    Dodała bym do tej listy jeszcze ambasadora w WK Luksemburga, bo to prywatny kumpel MRSa no i oczywiście najbliższy staff DG. Wpisujmy też dupolizów i ochoczych wielbicieli twittera oraz aktywnych blogowiczów, takich jak Bratek.
    Panowie idziemy po was!
    Odpowiedz

    taktak pisze:
    Wrzesień 21, 2014 o 21:39
    11. łukaszuk bo to czopek rs i dg
    12. filipczak bo j.w.
    Odpowiedz

    Pospolity pisze:
    Wrzesień 21, 2014 o 22:41
    Papierz z Kazachstanu, bo to naczelny lovelas resortu i główny skandalista seksualny romansujący nieprzerwanie na placówkach
    Odpowiedz

    • Kasia pisze:

      Przede wszystkim Jelonek z Kuala Lumpur. W centrali go nie chcą, więc ma wylądować w listopadzie w MON na stanowisku specjalnie pod niego uszytym.

    • Anonim pisze:

      zgadzam się natychmiast odesłać do Beaty Brzywczy

    • Pełnomocnik pisze:

      A co tam słychać u naszego DG? Czy prawdą jest że już jest na wylocie? A kto następny w kolejce do stołka… Sikorki na szucha mówią o pewnym dyrektorze w konsularnym co niedawno wrócił z bałkańskiego kraju.

  3. Anonim pisze:

    A o MM wszyscy zapomnieli. Kropka.

  4. Strateg pisze:

    Uporządkujmy temat, bo naprawdę może się przydać.
    Lista czopków powinna obejmować te przypadki, które wpisują się w styl zarządzania byłego (jak to pięknie brzmi) MRSa, czyli wiernych adiutantów o zaniżonym poziomie przyzwoitości i nikłych kompetencjach oraz maksymalnym współczynniku oportunizmu. To mają być typki, które w normalnych warunkach nigdy nie wyskoczyłyby poza poziom naczelnika, a w minionym okresie dzięki bezkrytycznemu wykonywaniu głupich poleceń dostawały swoje resztki ze stołu.
    Do listy zgłaszam kol Byłego dyr. DSiPP za maksymalną uniżoność i gotowość do wykonywania najbardziej idiotycznych zleceń oraz niejakiego Zaborowskiego – nominanta MRS w PISM, który z tego instytutu zrobił obecny syf. Obaj panowie są pretendentami do tytułu „czopek dekady”.
    Pomyślcie też o podsekretarzach stanu! Bo to dopiero jest menażeria.

    • pyton pisze:

      Jeśli chodzi o podsekretarzy stanu, to ja głosuję na K. Kacperczyk! Nie ma dnia, by nie zatweetowała, nie ma dnia, by nie pokazała się na jakiejś imprezie. Tylko po co???

  5. Fryderyk pisze:

    DG zasługuje na odejście bezwzględnie. Za rozprzestrzenienie prywaty i niekompetencji w podległbym mu BSO, za dziwne decyzje kadrowe, za zmarnowanie potencjału młodych dyplomatów. Panie Ministrze, proszę się zastanowić.

  6. Paytime pisze:

    Z uwagi na trudny charakter, podłe intencje, cynizm, arogancję i niezasłużoną promocję zawodową zdecydowanie zalecam rozwiazanie stosunku pracy z A. Janusz.

  7. Jonasz pisze:

    Dorzuciłbym M. Safianika i jego zastępcę R. Sobczaka, którzy rozkręcili propagandę, wskutek czego świat (a na pewno Polska) uwierzył w bujdę, że mieliśmy genialnego ministra. Uwaga: pierwszy z nich chce zwiać do Azji na ambasadorski stołek!!!

  8. Rozmowy kontrolowane pisze:

    Nie zapomnijmy o tych, którzy za zasługi siedzą już na ambasadorskich stołkach.
    Była dyr. BSO, Grażyna Sikorska vel Pułkownikowa, wysławiona grupowymi zwolnieniami i zatrudnianiem hord ludzi RS-a – obecnie na dobrze płatnych wczasach w Czarnogórze w nagrodę za dyspozycyjność wobec byłego ministra.
    Bezgraniczne uwielbienie dla swojego mocodawcy i poddańcza lojalność przyczyniły się w znacznym stopniu do sikoryzacji Gmachu.

  9. Bingo pisze:

    Fakt, mało kto wykazał się w minionych latach większym włazidupstwem niż Sikorska. Słyszałam, że ten babsztyl wylizał sobie u MRS przedłużenie do 2016 roku. Nie dziwię się, bo po powrocie do centrali miałaby ciężko, oj ciężko, a do emerytury jeszcze trochę brakuje….

    • pracownik pisze:

      ta kanalia juz patologizowala rzeczwistosc MSZ, kiedy pelnila funkcje konsula w Ottawie, wowczas de facto kierowala cala placowka, wyjatkowo podly czlowiek i absolutny dyplomatolek z udawana znajomoscia jez ang

    • Pamiętamy pisze:

      56 rocznik dlatego Babsztyl liczy, że w Podgoricy dojedzie do przepisowej emerytalnej 60-tki. Wtajemniczeni jednak twierdzą, że ciężko jej będzie tego dokonać oj ciężko …. Podobno krąży obecnie w popłochu po gmachu próbując zawracać wodę kijem i robić łaskę nowym siłom. Nikt się na to nie nabierze, bo nie ma tak kojarzonej z Sikorskim persony i przy tym tak znienawidzonej.

      • Jack Strong pisze:

        Moment moment: łaskę czy laske? Bo to subtelna różnica …

      • Pamiętamy pisze:

        🙂 Próby robienia ł(l)aski są chaotyczne. Nie wiadomo zbytnio komu ją robić a tym o których promocji wiadomo zwyczajnie się nie da. Zegar tyka Grażynko, tyka szybko …

      • PZPR pisze:

        PZPR lata 80-te. Rzewne wspomnienie …

  10. Fauxpas pisze:

    Absolutnie nie godzi się zapomnieć o pełnomocnikach pierwszego rzutu takich jak naczelny teolog – tfu, chciałem rzec informatyk MSZ, wspomniany już klasyczny socjopata Marek Michalewski, jego przyboczny błazen płk. A. Niedźwiecki, astrofizyk i były PIS-owski radny, Maciej Wnuk, przy którym odkrycie przez Julię przekrętu z halibutem to zaiste wytrysk nieposkromionego geniuszu (tak tak, to ten co chciał się przyczynić do tfórczej modernizacji służby poprzez nakaz płacenia za siebie na proszonych lunchach i dinnerach), czy też wciąż w trudzie niezwykłym pełniący funkcję dyrektora, kolejny płk. Artur Wszechmogący. Wszyscy ci „fachowcy” mieli/mają jedną co najmniej cechę wspólną, mianowicie absolutną jasność poglądów przy braku jakiejkolwiek znajomości rzeczy.
    P.S. Pełnomocnikowi ds estetyki należy się wpis odrębny.

    • nienie pisze:

      Mam wrażenie, że pełnomocnikowi ds. estetyki należy się przede wszystkim wpis na listę pacjentów szpitala psychiatrycznego. Gdyby ktoś taki jak on rzeczywiście dostał władzę to biada nam wszystkim. Jest w nim swoista mieszanka klasycznego idioty z fundamentalistycznym komunistą, gotowym dla sprawy na każde paskudztwo. Ta krótka charakterystyka na pewno nie wyczerpuje tematu jedynie dotyka powierzchni. Ci którzy promowali go i jego styl musieli przeżywać bardzo trudne chwile albo sami byli podobnymi oportunistami.

      • Infopath pisze:

        Rzecz w tym, ze ta syntetyczna acz trafna charakterystyka jak ulal pasuje do wszystkich importow MRS-a.

    • larum biją pisze:

      Co do Wnuka oraz jego poplecznika Stebelskiego, to trzeba wiedzieć, że wcale nie zrezygnowali z planu, by spowodować, żeby „zielone ludziki” mogły w majestacie prawa zasilać szeregi polskiej dyplomacji. Tym sposobem „koledzy kolegów” i inni „niezbędni” będą niedługo kształtować oblicze tego państwa za granicą.
      Chodzi mianowicie o to, że pomimo skrytykowania trzech kolejnych wersji noweli ustawy o służbie zagranicznej, wspomniani panowie postanowili zwołać tzw. konferencję uzgodnieniową (czyli innymi słowy zwykłą naradę), by używając swego wątpliwego (o czym niestety wiemy tylko my) uroku przekonać opornych do zmiany stanowiska i zaaprobowania projektu nowej ustawy.
      Wystarczy zerknąć na stronę:
      http://legislacja.rcl.gov.pl/lista/1/projekt/80880/katalog/80889
      A jeśli ta ustawa trafi do Sejmu, nie liczcie, że tak trafi na jakąś obstrukcję. Przypomnijcie sobie, kto właśnie zasiadł na sejmowym tronie!

  11. Strateg pisze:

    Ucichły blogi MSZ. Te na oficjalnej stronie zamieszczone.
    Panowie blogerzy (koncesjonowani)!
    już nikt nie potrzebuje waszych wypocin i zaangażowania. Już się dosyć ośmieszyliście i poniżyliście tak zawód dyplomaty, jak i urzędy, które zajmujecie. Byliście marnym tłem, na którym lansował się RS, a króry po pańsku mawiał o was per „moi ambasadorzy blogują”. No to do kogo teraz należycie? Komu liżecie zadek? Czyi wy nieboracy jesteście? Gdzie wasz pan?
    Ano wsio propało jak mawiają Rosjanie. Może jakaś litościwa dłoń zdejmie te wasze liche tekściki z serwera. Tylko nie mówcie, że wam odpowiada publicystyka blogowa. Wy nie zajmowaliście się wolnym słowem tylko pisaliście do resortowej gazetki ściennej, bo tak podobało sie szefuniowi. Resortowi żurnaliści za dychę.
    Gremialnie zasłużyliście na prawo do bycia nazwanymi czopkami.
    Blog wam w oko!

    • Jonasz pisze:

      O, przepraszam, Zenek K-K (albo jego małżonka) nadal nadaje z dalekiego Singapuru. Ale może z uwagi na różnicę czasu nie połapał się jeszcze w dynamice polskich wydarzeń!!

      • Strateg pisze:

        Nie połapał się jeszcze, że już jest po sezonie?
        Zenuś, jak to czytasz, a wiem, że czytasz to daj se już spokój. Już nie będzie zestawiania listy tweetów placówek co kwartał, nie musisz się zatem starać. Bloga też odpuść, bo teraz za durne blogowanie możesz wyłapać po glacy.

      • PSL pisze:

        oczywiscie Zenek czyta ten blog, czyms musi wypelnic czas miedzy licznymi „sluzbowymi” obiadami/kolacjami i podrozami na koszt podatnika, cheers or better prost! 🙂

  12. kilwap pisze:

    Tout a fait!
    PS. Lire attentivement mon pseudo

  13. Fauxpas pisze:

    Powoli, stopniowo i niejako samoistnie, po spektakularnym rozstaniu z Wielkim Satrapą, następować będzie dekorporatyzacja, a w niej zaszyta jakby z natury deratyzacja. Jeśli jeszcze znajdzie się wódz, który przywróci, chociaż częściowo, rangę kapitału intelektualnego to może, kiedyś, coś się na lepsze zmieni.

    • Misia pisze:

      Moze nowy minister skonczy z wyzyskiem pracownikow na umowach czasowych, na ktorych opiera sie praca wszystkich placowek. Po zakonczeniu umowy sa odwolywani i ida na zielona trawke, zamiast przechodzic na stale do MSZ. Oto nagroda za to, ze dla MSZ zrezygnowali z mozliwosci pracy w roznych korporacjach. Nie wspomne tutaj o ich traktowaniu na placowkach przez ludzi z MSZ, ktorzy wlasna niekompetencje nadrabiaja wyzszoscia i zadzieraniem glowy. Dyplomatolki.

  14. MZA pisze:

    Coś czuję w moczu, że BSO znów szykuje rewolucję odnośnie zatrudnienia – głównie na placówkach ;-/, które najmocniej może uderzyć w pracowników tzw. EKN (ryczałty), z których po prostu może nie być. Jedna głupota zaczyna gonić jeszcze większą. Jak żyć?

  15. ZSM pisze:

    nie sprzedal sie i nalezy uwazac z takimi stwierdzeniami…

    • Strateg pisze:

      Potwierdzam, Szef S w MSZ to zacny gość.
      A propos ta PRLowska zmora z Montenegro snuła się ostatnio po centrali i nawet o dziwo poznawała ludzi. Czy ktoś może przekazać MGS co to za wszawy przypadek jest?

      • Fauxpas pisze:

        Oj, czy nie za wiele tej wiary w talenty i prostolinijność nowej wersji Geniusza Dyplomacji.

  16. praktyk pisze:

    MGS jest uodporniony na wszelkie czopki. Karta „choroby resortu” jest mu znana, teraz czas na terapię dla niektórych bardzo bolesną. Pomóc może tylko resekcja zwłaszcza ciał obcych i zaraźliwych.Widać gołym okiem nerwówkę na piętrach. Dyrektorzy Generalny i Polityczny na przysłowiowy szczaw, to tak na dobry początek.Opcja zerowa już wkrótce wchodzi w życie)

    • Średnio Zorientowany pisze:

      Ekscelencja z Lizbony opublikował w dzisiejszej Rzepie spory tekst pt. „Dyplomatyczne szkiełko i oko”. Po trosze też chyba z nerwów, na co może wskazywać m.in. następujący fragment:

      „Miarą wartości analitycznej ambasadora jest nie tylko to, czy dostarcza on wiedzy swojemu krajowi, ale i to, czy w kraju akredytacji jest uznawany za uważnego i rzetelnego obserwatora. Czy rozmowa z nim wybiega poza kurtuazję i dyplomatyczne żarty i czy lokalni politycy wiedzą, że ambasador obcego państwa, ten profesjonalny „inny”, wie i rozumie ich kraj.
      Stworzenie takiego superprofesjonalnego korpusu ambasadorskiego zajmuje lata, utrzymanie go wymaga nakładów i szacunku ze strony władzy, zniszczyć go zaś można bardzo szybko. Po latach także Polska doczekała się korpusu ambasadorskiego, który w większości spełnia takie oczekiwania.”

      Innymi słowy: nie odwołujcie nas, bo zaszkodzicie Polsce!
      Swoją drogą, cały artykuł warto przeczytać. Ci, którzy znają Autora będą być może mieli więcej przemyśleń i będą one głębsze.

      • K.R. pisze:

        Zenujacy jest ten ambasadorski apel o trwanie.
        Doskonale samopoczucie panowie prezentuja twierdzac, ze to wlasnie dzieki ich obecnosci udalo sie stworzyc „superprofesjonalny korpus”, ktory obecnie moze byc zniszczony. Wlasnie od przegladu ambasadorskich kadr powinny zaczac sie resortowe porzadki; Tam wlasnie jak wynika z kontroli mamy najbardziej skrajne – resortowe poklady patologii, o ktorej zreszta na tym forum, wczesniej wiele razy pisano.

    • Strateg pisze:

      Do Fauxpas: miano Geniusza Dyplomacji stosujmy tylko do RS! Nieodżałowanego sołtyska na Chobielinie, pierwszego obywatela Bydgoszczu,, Wielkiego reformatoła, Oberwnuka, Stretega ukraińskiego, prawie szefa Nato i ue, prawie wicepremiera, wielbiciela murzyńskości, pierwszego tweeta RP, etc, etc.
      MGS nie zasłużył sobie na takie miano i wypada dobrze mu na początek życzyć!

      • Malkontent pisze:

        Nadzieję mieć wolno, a nawet czasem trzeba.Tempo sprzątania będzie znakiem czy słusznie. Wydaje się oczywiste, że od Montenegro powinno się zacząć. Ale po świniobiciu powinna nastąpić szybka i wszechstronna dekretynizacja.

  17. Strateg pisze:

    Swiniobicie dla tej wazeliniarskiej zmory z Montenegro to byłby szczyt humanitaryzmu! Czy znamy jakieś inne sposoby eutanazji, ale takiej żeby bardziej bolało?
    Pamiętajmy, że to przypadek szczególny. To nie był radkowy import z MON, jak Wnuk, czy węgłowska, tylko osoba z gmachu, która wlizała się w łaski cwaną kalkulacją, że jak będzie gnoić resztę, to się zasłuży u swojego pana. A na boku załatwiała sobie tzw wymarzoną placówkę. Czy ktoś wie, jaki ten przypadek ma mnożnik? Słyszałem, że sobie ostro poleciała w górę przed wyjazdem. Teraz mamy dobry klimat na oddawanie kasy.

  18. (B)yle (S)woich (O)bsadzić pisze:

    Tzw. kręgi zbliżone do MGS szepczą, że akurat tą Panią obecny Minister dobrze zapamiętał z pewnego epizodu sprzed kilku lat. Sprawa jest nieco tajemnicza ale podobnież chodzi o jakąś osobistą urazę. Tak mi się wydaje, że znajomość z Pułkownikową staje się powoli dla ludzi obciążeniem. Ciekawe kiedy IWH przestanie odbierać telefony z Montenegro.

  19. Jackie Chan pisze:

    Ktoś z kolegów lub koleżanek bardziej poinformowanych ma wiedzę na temat roszad na górze i kogo one mają konkretnie dotyczyć? szczególnie interesuje mnie osoba DG. Czy MGS ma własną koncepcję i ludzi, którzy zastąpią czopki RS, czy też układ dalej ma się dobrze?

  20. chłop pisze:

    Przeklejam to co parę dni temu zostało napisane i nie spotkało się z żadną reakcją. Czy ktoś wie w którą stronę ta sprawa zmierza?

    Co do Wnuka oraz jego poplecznika Stebelskiego, to trzeba wiedzieć, że wcale nie zrezygnowali z planu, by spowodować, żeby „zielone ludziki” mogły w majestacie prawa zasilać szeregi polskiej dyplomacji. Tym sposobem „koledzy kolegów” i inni „niezbędni” będą niedługo kształtować oblicze tego państwa za granicą.
    Chodzi mianowicie o to, że pomimo skrytykowania trzech kolejnych wersji noweli ustawy o służbie zagranicznej, wspomniani panowie postanowili zwołać tzw. konferencję uzgodnieniową (czyli innymi słowy zwykłą naradę), by używając swego wątpliwego (o czym niestety wiemy tylko my) uroku przekonać opornych do zmiany stanowiska i zaaprobowania projektu nowej ustawy.
    Wystarczy zerknąć na stronę:

    http://legislacja.rcl.gov.pl/lista/1/projekt/80880/katalog/80889

    • larum biją pisze:

      Na tejże stronie widnieją już uwagi z fazy po konferencji uzgodnieniowej zamieszczone przez MSW i MAiC.
      Niestety nie wygląda jakby ten pociąg miał się wykoleić.

      • fauxpas pisze:

        Niestety wiele w tym racji. Uchwalenie tego Wnukowego gniota rzutem na taśme tuż przed końcem kadencji byłoby chichotem historii ostatnich 7-miu lat „gigantycznego sukcesu” Geniusza i jego popaprańców.

      • Habababa pisze:

        Nie wydaje mi się, aby to przeszło. Taka nowelizacja wymaga szerszych przemyśleń, zmian, usprawnień, a nie byle jak, aby było…
        To co się sprawdza w centrali, nie ma przełożenia na placówkach.
        Ilu z decyzyjnych ludzi, piastujących wysokie i znaczące stanowiska w centrali było na placówkach? Ilu ?
        I chodzi mi o życie na placówce, poznanie jej problemów, a nie chwilowe delegacje… które mijają gładko i przyjemnie!

  21. Strateg pisze:

    Jeżeli po kilku latach tzw wytężonych prac Wnuk wyskrobał wreszcie kwit na konferencję uzgodnieniową to ja jestem dziwnie spokojny, że żadnej nowelizacji ustawy nie będzie. W tym tempie i w tych okolicznościach to se mogą najwyżej zarządzenie Radka o dupie maryni znowelizować, tylko kto im je podpisze, skoro Radzia już nie ma?
    A ktoś wie czy ta konferencja w ogóle się odbyła i jakie są jej rezultaty?
    Bezapelacyjne pierwsze miejsce w rankingu antyskuteczności zajmuje Wnuk na Stebelskim!
    A teraz zagadka, co się stanie następnego dnia po wywaleniu wnuka z MSZ?
    Odpowiedź: nic się nie stanie!
    Można wywalać.

    • Nieruchomy Poruszyciel pisze:

      Konferencja się odbyła w poniedziałek. Prym wiedli między innymi M. Wnuk i uwielbiana przez wielu A. Janusz. Nie mam wątpliwości, że nic z tej nowelizacji nie będzie.

      • ciekawska pisze:

        Skąd ta pewność? Czy były jakieś uzgodnienia z tej konferencji?

      • GIII pisze:

        Podobno na konferencji ustalono, że jakiś papier z jej rezultatami ma zostać rozesłany do instytucji, które uczestniczyły w niej, do ponownego uzgodnienia. Czyli czekaj tatka latka. Nowelizacja w tym kształcie może nastąpi ale w 2078 roku. Można się raczej spodziewać nowelizacji opartej na zupełnie innych podstawach i zasadach niż te które zostały wstępnie opracowane jeszcze przez ekipę MRS.

  22. Malkontent pisze:

    Wyglada na to, że wyczerpały sie zasoby pamięci i dalsze wskazywanie spektakularnych sukcesów w serwiliźmie wobec Geniusza Dyplomacji (podzielam pogląd, że to powinien być co najmniej znak towarowy zastrzeżony ad personam) może wystąpić jeszcze w kontekście jakichś zapomnianych zdarzeń. Poznęcajmy się zatem nad głównym bohaterem tej prawdziwej, niestety, opowieści.
    GD™ jak wiadomo, nie był wolny od różnorodnych obsesji. Najbardziej znaną jest zapewne chęć dokonania całkowitej i nieodwracalnej demolki pewnej centralnie usytuowanej budowli warszawskiej. Jednak takich natręctw dało się zauważyć znacznie więcej, zatem o niektórych warto tu wspomnieć z nadzieją, że wątek bedzie kontynuowany. MRS-a trapiła (może ktoś wie od kiedy) nieposkromiona żądza posiadania nieograniczonej władzy. Wśród narzędzi niezbędnych do osiągnięcia tego celu upatrzył sobie służby specjalne, a w szczególności wywiad. Pierwowzór tej Genialnej Idei istnieje w UK gdzie słynna MI6 formalnie podlega FCO. GD™ rozpoczął zatem walkę o analogiczne rozwiązanie w RP no i poległ, co trudne do przewidzenia nie było. Zderzywszy się z tą bolesną prawdą etapu, MRS zaczął natychmiast kombinować jak to obejść i wzorem Wielkiego Brata, w ramach 976-tej reorganizacji resortu wstawił w strukturę protezę pod nazwą Inspektorat SZ, dowodzoną aktualnie przez swojego ziomala z Bydgoszczu, amb. Wiesława, nomen omen b.wiceministra spraw wewnętrznych z czasów niezapomnianych rządów PIS. I tak mamy w MSZ 200 etatów do szpiclowania. Ciekawe ile to wszystko kosztuje razem z aparatem IT, oczywiście.

  23. Strateg pisze:

    Trafna uwaga. Faktycznie obsesje geniusza Dyplomacji zawsze oscylowały wokół służb. Skoro nie dostał tych prawdziwych, to wystawił sobie pułk pocieszny w postaci ISZ. Podobnie było z tym osławionym SOIK. Toż to pośmiewisko jest, armia cieciów nikomu niepotrzebnych. A jeszcze ustawę o tych cieciach przygotowali i próbowali uzgadniać. Smiechu było co niemiara. Ludzie z MSW zrywali boki jak dostali te wymysły na papierze. byłoby to nawet zabawne, gdyby nic nie kosztowało. Ale Niestety nasz geniusz dyplomacji zwykł za swoje fanaberie płacić z kieszeni podatników, jak za lunch z Rostowskim. Mówiąc szczerze czy ktoś mógłby podliczyć ile te zabawki kosztowały, etaty, mundurki, reorganizacje? Oddał chłoptaś za wino to niech odda i za to!

  24. Strateg pisze:

    Przydlugie, ale sensowne. Refleksja wyższego rzędu o historii i teraźniejszości.
    Faktem jest, że były geniusz dyplomacji chciał się tak usilnie wylansować w sytuacji, która go przerosła (mowa o Ukrainie), że się z tego wysiłku koncertowo sfajdał. A że nie było w tym krzty troski o przyszłość kraju, to teraz widać jak na dłoni, tym bardziej, że w tle całej tej awanturki lansował się po cichu Tusk. Tak się chłoptasie lansowali, a walec historii toczył się w tym czasie bezlitośnie, a skutki tego toczenia będziemy odczuwać jeszcze długo. Trybunał Stanu to mało.

    • BW pisze:

      Tak bardzo trafny komentarz, ze az paralizuje swoja trafnoscia, a w tym kraju wciaz czesc spoleczenstwa nie dostrzega lub nie chce tego dostrzec.

  25. Kocur pisze:

    A w Bernie, ponoć kolejne „roszady”.
    Kolejna osoba żegna się z placówką = KAF. Ile był? Rok? Chyba nawet niecały.
    Ileż to już osób tam było, chwile pracowało i nie ma.
    Czary Panie, czary…

  26. ministerstwo glupich krokow pisze:

    Straszy nas sie Putinem i innymi mniej lub bardziej wyimaginowanymi zagrozeniami, tymczasem wystarczy DG, czesc BSO itp, aby zniszczyc zycie wielu zdolnym i kompetentnym pracownikom MSZ.

    • troglodyta pisze:

      No tak, ostatnią ofiarą niekompetentnej polityki kadrowej padł niejaki P. Wojtczak. Dziwna to polityka: najpierw powołać kogoś na stanowisko, a zaraz potem go z niego odwołać. Kadry nie posiadają umiejętności zarządzania zasobami ludzkimi.

      • Niekumaty pisze:

        P. Wojtczak, były DyrGen. (za PIS-u), trzymany w przechowalni (Bruksela) aby nie akcentował zbyt ostentacyjne swoich niemałych ambicji, podobno jako jedyny zgłosił się do „konkursu” (he,he) na szefa PD. Stanowisko jak najbardziej prezydenckie więc nie jest wykluczone, że stamtąd przyszedł pomruk niezadowolenia, który gościa skasował. Nie ma czego żałować ani o czym pisać. Tak jak nie ma co wylewać łez nad procesami kadrowymi w kraju, w którym od lat skutecznie demontuje się ostatnie resztki po zaledwie jako tako cywilizowanej służbie cywilnej.

      • kolega pisze:

        Jak wiadomo głupota nie ma zabarwienia politycznego i takie jednostki można również dostrzec wśród osób związanych z PiS. Piotrusia znam tak długo, jak długo przebywał w Brukseli i wiele mógłbym wymienić obnażąjąc jego majestatyczną bufonadę, ale oszczędze go tym razem. Niemniej jednak Piotr zasłużyłeś na takie potraktowanie i mam nadzieję, że dzięki temu staniesz się lepszym człowiekiem.

      • Strateg pisze:

        A ja ośmielę się dodać, że Piotr nie zasłużył na takie traktowanie. Nikt nie zasłużył. A jak będziemy wypisywać takie osobiste pierdolanse, że dobrze mu tak, bo na placówce był bufonem, to tylko trollować będziemy świadomie bądź nie za tymi karykaturami z BSO. Zatem nikt nie zasłużył na takie traktowanie. Kropka

  27. Strateg pisze:

    Sprawa pożal się Boże konkursu na stanowisko szefa PD obnaża nieudolność i służalczość postsikorzej ekipy w kadrach i samego DG. Przyzwyczajone jest to towarzystwo, że każdy szczegół rozstrzygał za nich geniusz dyplomacji, a oni byli tylko narzędziami. Ot taka filozofia młotka.
    ZamiAst poprosić Pałac, żeby kogoś delegował do składy komisji konkursowej, czy bodaj się wypowiedział nieformalnie o kandydatach, to oni jak maszynki przeprowadzili całą procedurę, żeby teraz – po formalnie przeprowadzonym konkursie – wszystko unieważnić, bo się oficjel z Pałacu skrzywił na Wojtczaka. Tak robili przez cały czas, tu niby profeska i papiery, a potem jedno mruknięcie geniusza dyplomacji i cała procedura szła się …… Tak samo było w innych sprawach – w przypadku redukcji etatów i wywalania ludzi na bruk też. Dla tej ekipy od prawa i zasad ważniejsze było zawsze to, co im geniusz dyplomacji raczył oznajmić.
    Tak to jest, jak głównym motorem napędowym organizacji staje się służalczość.
    Co ci ludzie powinni byli zrobić. Po pierwsze zadbać o reprezentację Pałacu w trakcie konkursu, żeby było na papierze, że się każdy zainteresowany mógł wypowiedzieć we właściwej procedurze. Skoro tego zaniedbali to trudno. W takim przypadku na skrzywienie oficjela powinna być taka reakcja: Przepraszamy, ubolewamy, ale procedura prawna jest zakończona i stało się. A dla nas jako dla urzędników praworządnego ministerstwa to są sprawy święte, zatem nie będziemy już niczego zmieniać, bierzemy odpowiedzialność na siebie.
    A tymczasem – mentalność sługusa znowu daje o sobie znać, ogony podkulone i poszkodowanym jest nie tylko Wojtczak ale też cały system prawa. Typowe to dla ekipy geniusza. Można rzecz. – Dziedzictwo Sikorskiego w stanie czystym!

    Na koniec dykteryjka, którą opowiedział mi jeden z naszych kolegów, a która świetnie ilustruje tę sytuację; w 1945 w małym niemieckim miasteczku zainstalował się amerykański porucznik w charakterze tymczasowego burmistrza. Gorliwi pracownicy ratusza, byli naziści przez wiele lat Panowania Adolfa pilnowali, aby klomb przed urzędem był ślicznie wystrzyżony w swastykę, więc teraz uradzili i wystrzygli go w amerykańską flagę. Jakie było ich zdziwienie, gdy porucznik wkurwiony na maksa nie tylko ich opierdolił, ale kazał im ten klomb zeżreć po czym wywalił z ratusza na zbitą mordę. Terapia szokowa. Przy czym najważniejsze – miasteczko to było położone w linii prostej ok 10 km od Buchenwaldu. Oczywišcie ci z ratusza o żadnym obozie zagłady nie wiedzieli tylko ten klombik tak sobie ładnie strzygli.

    Dlatego też apeluję do Pana Ministra GC. Oprócz pozbycia się Węgłowskiej i jej zwierzchnika (a jest to przecież postanowione) proponuję aby dać im teraz te papiery konkursowe do zeżarcia. Może to ich czegoś nauczy, a niezależnie od indywidualnego skutku fajnie będzie zobaczyć tę – pardon – trójkątną mordę jak żuje własne lewe kwity. Naprawdę nic tak nie cieszy ludzi i nie buduje autorytetu prawdziwej władzy jak efektowne pogonienie precz sługusa.
    Panie poruczniku, do dzieła!

    • Malkontent pisze:

      Opis przypadku i diagnoza niezwykle trafna. Na razie jednak przypadek (ki) nadal dzielnie walczą. Oberhalibut vel Pełnomocnik M.Wnuk, ogłosił kolejną kampanię walki z korupcją (dla uniknięcia nieporozumień zamieścił wersję z podpisem MGS), a ten drugi, bojownik o wizerunek, ma się nadal świetnie. Trudno odnaleźć jakiekolwiek symptomy zmian.

  28. Jerz pisze:

    Jeśli obecna polityka MSZtu odchodzi i rezygnuje z pracowników ryczałtowych (nie wiedzieć niby czemu???), których jest nie mało na placówkach i pewnie na większości tacy ludzie pracują, to ja się pytam: kto będzie pracował? Kto będzie w ich miejsce zatrudniony? Na jakich zasadach ? Czy ktoś w tym BSO może się w końcu opanować i przemyśleć swoje działania (często durne) !!!

    • Asterix pisze:

      Cóż, pytanie jest jak najbardziej zasadne. Problem w tym, że te decyzje podejmują osoby, które nigdy nie pracowały na placówce. Jakie wyobrażenie o takiej pracy może mieć osoba, której doświadczenie jest ograniczone do pracy w urzędach w kraju, albo nawet do pracy na placówce, ale na małej, gdzie pracowników ryczałtowych albo nie ma, albo jest niewielu, gdzie przychodzi jedno pismo dziennie, a po paszport lub wizę stawiają się dwie osoby? Co osoba z takim doświadczeniem może wiedzieć na temat roli pracowników ryczałtowych? Z punktu widzenia takiej osoby ryczalty to numerki w tabelce w Excelu. Im mniej tych numerków, tym lepiej, gdyż w ten sposób oddaje się cześć najważniejszemu obecnie bożkowi dla niektóych w MSZecie,który nazywa się Oszczędności („żeby mógł być wypas tam,gdzie powinien być” – że zacytujemy klasyka).

      Na placówce. na której ja pracuję,pracownicy ryczałtowi są absolutnie niezbędni. Do tego, z punktu widzenia MSZetu, są bardzo tani, Nie trzeba im zapewniać mieszkania, nie mają żadnych dodatkowych przywilejów, ich wynagrodzenie to czesto psie pieniądze,równowartość zarobków sprzątaczki w kraju urzędowania.Podwyżki dostają raz na 5 lat, albo wcale, to zależy, czy ktoś sobie o nich przypomni.Przy tym wykonują oni zazwyczaj najbardziej niewdzięczną pracę, dzięki czemu osoby wysłane z kraju mogą się w większym stopniu skupić na sprawach wykraczających poza tzw. bieżączkę. Zabierając etaty pracowników ryczałtowych przerzuca się ich zadania na pracowników kierowanych. Można to zrobić.Można pracę wykonywaną wcześniej przez 4 osoby rozdzielić między 3. A potem między dwie. W końcu można dać ją jednej osobie. Jak to jednak wpływa na jakość tej pracy i na jej efektywność? Można amputować człowiekowi ręce i nadaj będzie żył. Można mu amputować nogi – też jakoś będzie ciągnął. Pytanie tylko,czy tak to powinno wyglądać, jeśli chodzi o polską – hmm..- dyplomację.

      Co do różnych kolorowych działań i fajerwerków, w postaci np. strategii antykorupcyjnej, to mam taką refleksję, że oczywiście można płodzić takie rzeczy, wyprodukować tony papieru, który wszystko przyjmie. Pytanie tylko, czy ktokolwiek weźmie to na poważnie? Ośrodki decyzyjne w MSZecie nie zdają sobie chyba sprawy z tego, jak niskie jest obecnie morale pracowników, czy to na placówkach, czy w centrali. Fundamentem skutecznych działań każdej organziacji jest podstawowe choćby zaufanie pracowników do decydentów i poczucie, że mają oni jakąś spójną wizję celów, do których organizacja dąży, że przynajmniej sprawiają wrażenie ludzi, którzy wiedzą co robić, żeby było dobrze i cieszą się jako takim autorytetem. Obecnie tego zaufania absolutnie nie ma, a jeśli chodzi o to, czy decydenci cieszą się autorytetem wśród pracowników, to pomińmy to łaskawym milczeniem. Każda kolejna absurdalna decyzja, każdy kolejny pokaz nieudolności, krótkowzroczności, myślenia tunelowego, wishful thinking itd. sprawia, że pracownicy coraz bardziej mają poczucie, że pozostaje tylko okopać się i czekać, aż przyjdzie wreszcie ktoś, kto zrobi z tym bałaganem porządek. Przy takim nastawieniu można sobie tworzyć rożne strategie, księgi, wytyczne, instrukcje i zarządzenia.Kto jednak będzie tego przestrzegał, kto je będzie brał na serio,kto je będzie realizował,poza oczywiście zachowaniem pozorów? Czy ktoś tam na górze jest zdolny do wykonania pewnej pracy intelektualnej i zastanowienia się nad tym? Mam nadzieję, że tak.

  29. zecer pisze:

    W piątek urzędnicy MSZ zostali uraczeni nowym produktem tzw. pionu modernizacyjnego MSZ w postaci Fleszu, inaczej biuletynu informacyjnego. Z mnóstwem fotek byłego ministra (by facjata jego nadal się śniła po nocach), z pozdrowieniami od nowego i z pseudowywiadem z miłościwie kierującą od czterech lat Biurem Spraw Osobowych Iloną Węgłowską-Hajnus, w których opowiada ona banialuki o planach rozwoju zawodowego dla kadry zarządczej. Nikt w te plany oczywiście nie wierzy, bo nawet aplikanci dyplomatyczni po paru miesiącach obserwowania MSZ-owskiej rzeczywistości szybko stwierdzają, że dla zapewnienia swego rozwoju zawodowego należy przede wszystkim zakumplować się z kolesiami, którzy rozdają karty w urzędzie, a nie chodzić na jakieś kursy. Symptomatyczne, że IWH ten pomysł anonsuje teraz, kiedy jej czas mija (bo ktoś jej podziękuje za dotychczasowy wysiłek albo ona czmychnie do Londynu, Dublina lub Aten), a nie kilka lat temu.
    Można się poczuć, jak w okupowanej przez Niemców Warszawie: okupant produkuje gadzinówki, by pozyskać sympatię podbitego ludu. Ale ten woli czytać podziemną prasę, jak to forum.

    • fly on the wall pisze:

      Co do rejterady szefowej kadr zagranicę to jest to prawdopodobny scenariusz. Na nieodległym w czasie egzaminie resortowym ma zdobyć szlify z angielskiego na poziomie C1. O sukces ma zadbać młodzieniec, któremu niedawno powierzono prowadzenie spraw językowych w urzędzie. Człowiek z zewnątrz, w firmie już dłuższą chwilę, przyjęty z łaski kadr, więc rezultat nie może być inny. Komisja kandydatki raczej gnębić nie będzie.
      Potem musi już tylko zadbać o to, żeby nie stała się krzywda post-Sikorskiemu echelonowi ludzi i witaj (prawdziwie) Zielona Wyspo lub Albionie!

  30. Jerz pisze:

    BSO chyba myśli, że pracowników ryczałtowych zastąpi „żonami, mężami itp.” osób kierowanych!!!
    Gdyż to niby oni mieli by mieć pierwszeństwo zatrudnienia.
    Otóż będzie to kompletna klapa, ponieważ nie każdy mąż, żona … osoby kierowanej na placówkę, mając wyższe wykształcenie, doświadczenie, znając języki itd. – przyjmie pracę na stanowisku np. sprzątaczki, portiera, kierowcy itd. i będzie zasuwał za grosze, odwalał czarną robotę za innych (którzy często udają że pracują) i będzie się godził na uwiązanie jak pies i na każde zawołanie KAFa itp.
    Powinno być tak, że jeśli człowiek sprawdza się na danym stanowisku, pracuje od lat jako ryczałt, jest związany ze swoją pracą, jest jej oddany, wyraża chęć dalszej pracy… to powinno się takiemu człowiekowi to umożliwić, a nie…
    Znów tyle ludzi pójdzie na bruk, przez jakąś nie udolną decyzję kilku osób w BSO, nie znających realiów życia na placówce.
    I jak tu ma być dobrze ?
    Po co tak kombinować ?

    Albo niech wcielą takie osoby w zasób pracowników stałych dla MSZ, pracujących na placówkach jako ryczałty.

    Myśleć ludzie, myśleć…

    • wrocek pisze:

      Jerz coś z twoim myśleniem jest nie tak. Po co sprzątaczce, kierowcy, portiera, wyższe wykształcenie i znajomość dobra języków. Uważam, że w pierwszej kolejności powinni pracować współmałżonkowie pracowników delegowanych z kraju.

      • Jerz pisze:

        Wrocek: A czy to nie są ludzie? Gorsi od innych? Gorsi o dyplomatów?
        Pragnę zaznaczyć, że niejednokrotnie takie osoby (ryczałty), są lepiej wykształcone, znają lepiej języki niż dyplomaci, którzy wyjeźdzając na placówkę nagle obrastają w piórka i każą się sobą zachwycać „och i ach”. Ale pobyt na placówce szybko ich weryfikuje.
        Na stanowiskach ryczałtowych nie pracują tylko ludzie po zawodówce. Stanowiska ryczałtowe to: sekretarki, kierowcy, portierzy, sprzątaczki, recepcjoniści itp., których poziom wykształcenia jest różny to fakt, ale są też wykształceni ludzie, znają języki, znają się na swojej robocie.
        Zakładając, że Twoja żona/mąż ma wykształcenie wyższe, jakieś doświadczenie zawodowe, zna jakiś język (nie mówię już o kilku) – zwalnia się stanowisko po ryczałcie, np. sprzątaczki – bo „ktoś mądry” z centrali zadecydował, że rezygnujemy z ryczałtów i Twój współmałżonek dostaje propozycję podjęcia pracy na ww. stanowisku i co? Wchodzisz w to? Bo przecież współmałżonek ma mieć pierwszeństwo w zatrudnieniu.
        Fajnie nie… ? Kto by się na to zdecydował ? Ty „dyplomata”, sekretarz, radca itp., a żona sobie sprząta (nikomu nie ujmując). Można być sprzątaczką, kierowcą mając wykształcenie wyższe, znając języki. Mamy choćby w Europie takie placówki, gdzie tacy ludzie pracują.To samo z innymi stanowiskami.
        To że ktoś ma prawo jazdy, zwykłą choćby kat. B, to nie znaczy, że umie jeździć, że może być kierowcą na placówce, bo do tego też należy mieć dryg, jakieś pojęcie, ogarniać wszystko dookoła, choćby topografię miasta itd.
        I znów to samo: Twój współmałżonek ma kat. B i co ma zostać kierowcą dlatego? Pierwszeństwo zatrudnienia.
        Ok, niech tak będzie z tym pierwszeństwem zatrudnienia, ale w momencie jeśli chodzi o pracowników/współmałżonków personelu administracyjnego… to jeszcze zrozumiem.
        No chyba, że któryś z współmałżonków dyplomaty spełnia określone warunki na dane stanowisko i wyraża chęć – to też rozumiem.

        Likwidując obecne stanowiska ryczałtowe, co z tymi ludżmi zrobić? Ot tak, zwalniać i już? Robić czystki? Tak po prostu? Są kraje drogie, gdzie żaden obywatel kraju (tzw. miejscowy) nie przyjdzie pracować za grosze do polskiej placówki. Dlatego też zatrudnia się polskich ryczałtów, którzy póki co jeszcze pracują, jeszcze im się chce… bo znów tu wchodzimy na kwestię zarobków. „Śmieszne” mnożniki z jakimi ludzie są zatrudniani, czy to ryczałty, czy też kierowani z kraju na stanowiska administracji.
        Kompletnie nie zrozumiała kategoryzacja placówek ? Kto i czym się kierował fundując taką, a nie inną kategoryzację? Bez sensu…

        Ogólnie cała kwestia zatrudnienia, zarobków itp. jest to temat rzeka.

  31. Infopath pisze:

    Problem yz jak mawiał pewien wytrawny dyplomata-reformator. Ale jak za jego rozwiązanie wezmą się dementywne paniusie z BSO to budiet kaszana. A zresztą, ona już jest, więc nie ma co się nakręcać.

  32. Znuzony pisze:

    Za odwołaniem Wojtczaka stoi prawdopodobnie Irena Lichnerowicz-Augustyn. Desant z kancelarii prezydenta. 5 lat w msz i nadal ma problemy z protokołem. Braki w wiedzy uzupełnia permanentnych rozemocjonowaniem. Co jest w msz obecnie w cenie. Mowi sie wówczas; osoba zaangażowana. Wiele mozna o wojtczaka powiedzieć, ale na pewno umie odróżnić pozoranctwo od roboty. Czego np. Nie posiadał jego poprzednik. Ale do tego trzeba mieć charakter i kręgosłup.

    • tadeusz pisze:

      Czyżby Wojtczak się odezwał? 🙂 Lichnerowicz w MSZ nie pięć lat, ale dziewięć. Na protokole zna się lepiej, niż ktokolwiek inny w MSZ – jest od lat wicedyrektor pd, odpowiada za wizyty i ceremonial. I tak się składa, że tam, gdzie ona była, wpadek nigdy nie było. A jak nie pojechała, było różnie.

Dodaj komentarz